sobota, 9 kwietnia 2016

Chapter 7.

- Sarah wstawaj!- budziła mnie mama, jednocześnie potrząsając moim ramieniem.
No to się wyspałam. Spałam jedynie 4 godziny, pocieszał mnie jednak fakt, że będę mogła wyspać się w drodze. Bardzo powolnie wstając z łóżka, poszłam do łazienki. Byłam tak zaspana, że co chwile się potykałam. Szybki prysznic mnie ożywił, ubrałam czarną spódniczkę i biały crop top na ramiączkach. Chwyciłam za torbę, którą spakowałam wczoraj, ładowarkę, telefon i słuchawki i zeszłam na dół. Zjadłam w pośpiechu śniadanie i udałam się do samochodu wraz z moimi rodzicami oraz bratem. Gdy wyjeżdżaliśmy, podłączyłam słuchawki do telefonu i włączyłam muzykę, zasnęłam od razu.
Adeline nic się nie zmieniła, szczupła, wiecznie uśmiechnięta młoda kobieta, aż promieniała z tej radości. Po rozstaniu z wujkiem trochę się załamała, ale postawiła się na nogi i wygląda jeszcze lepiej niż wcześniej.
Pierwszy dzień minął nam bardzo spokojnie, byliśmy wspólnie na lodach i w parku. Drugiego dnia ciocia rzuciła pomysłem, byśmy wybrały się razem na zakupy. Gdy już tak chodziłyśmy po tych sklepach, w pewnym momencie spytała:
- A jak u ciebie? Trochę się nie widziałyśmy, musimy to nadrobić. Masz kogoś na oku?
Wiedziałam, że pod pretekstem zakupów, zacznie się przesłuchanie.
- No ostatnio trochę się zmieniło, między innymi Alex wyznał mi miłość- miałam dobry kontakt z ciocią Adeline, właściwie z Adel- nie lubiła, jak mówiło się do niej pełnym imieniem, a tym bardziej jak mówiłam do niej "ciociu". Wiedziała o moich znajomych, o kłótniach z rodzicami, była dla mnie jak dobra koleżanka.
- No co ty- spojrzała na mnie z niedowierzaniem- i jak to się wszystko potoczyło?
- Wiesz, jak wyglądają moje kontakty z nim, jest tylko przyjacielem...
- Kurcze, ale słabo, jak zamierzasz mu to powiedzieć?- zapytała, łapiąc do ręki jedną z niebieskich koszulek.
- Sama nie wiedziałam co zrobić w takiej sytuacji, ale poznałam ostatnio pewnego chłop...- nie dokończyłam, bo zdekoncentrowało mnie jej spojrzenie, wiedziałam, co ono oznacza- ahh no to poznałam go na plaży, przyjechał tu na wakacje, jest w moim wieku, uświadomił mi, że nie ma po co tego przekładać i powiedziałam Alexowi prawdę.
Szatynka odłożyła koszulkę na miejsce, spojrzała na mnie z uśmiechem, wzięła mnie pod rękę i dorzuciła:
- No to idziemy na kawę!
Oczywiście musiałam opowiedzieć jej wszystko ze szczegółami.
- Wydaje mi się, że jest coś jeszcze, o czym mi nie chcesz powiedzieć, inaczej byś się tak nie szczerzyła.
Zastanawiałam się, czy opowiedzieć jej o tym, że u mnie był. Po tym, jak poznała całą prawdę powiedziałam:
- Ale musisz mi obiecać, że nie powiesz rodzicom. Nie wiedzą o Lukasie, wiesz jakie mają nastawienie do moich kolegów.
- Dalej tak jest? Jeju jesteś taką fajną dziewczyną, ile bym dała, żeby mieć taką córkę, a oni tego nie doceniają.
***
Gdy już leżałam w wygodnym łóżku, usłyszałam rozmowę Adel i mojej mamy.
- Słuchaj Emily ja wiem, że nie powinnam się wtrącać, ale nie podoba mi się wasz kontakt z Sarą. Wiem, że chcecie wychować ją jak najlepiej, ale da się pogodzić bycie rodzicem, a jednocześnie przyjacielem dziecka.
Uśmiechnęłam się na jej słowa, byłam strasznie ciekawa, co odpowie mama.
- Ostatnio dużo o tym myślałam, trochę za bardzo na nią najechaliśmy, ale ten Alex.. Nie odpowiada mi ten chłopak, martwię się o nią. Ufam jej, ale jest tak wrażliwą osobą, że boję się, że ktoś mógłby ją zranić. Pamiętasz, jak przeżywała, gdy Matt odszedł...
Wzdrygnęłam się na wzmiankę o tym.
- Nie uchronisz jej od tego, ty przeżyłaś swoje i twoje błędy cię czegoś nauczyły, ona musi przejechać się na tym sama. Jest inteligentna, nie da się zranić...
Skończyły rozmowę, a mnie zostawiły z ostatnim zdaniem, które padło. Tyle lat trzymałam wszystkich kolegów na dystans. Nie chciałam się angażować w coś więcej, bo nie poznałam do tej pory nikogo, kto by mi czymś zaimponował. Zazwyczaj, gdy poznawałam kogoś nowego, już na starcie zasypywał mnie komplementami, licząc, że trafił na łatwą laskę. Jedynie z Alexem ten kontakt się utrzymał, bo jest naprawdę ambitny. Może naoglądałam się za dużo filmów romantycznych, może naczytałam się za dużo książek, ale oczekuje od miłości czegoś więcej niż tylko zmiany statusu na facebooku i udawania szczęśliwego związku bez uczuć.
Po porannej toalecie cała nasza szczęśliwa rodzinka usiadła razem do stołu, by zjeść śniadanie. Do cioci przyjechała rodzina i nasze młodsze kuzynostwo, Mike był w raju, bo miał kogoś do zabawy. O 13:00 usiedliśmy na tarasie za domem i zrobiliśmy grilla. Ciesze się, kiedy jest okazja, byśmy całą rodziną spędzili czas, moi rodzice dużo pracują, więc rzadko się to zdarza. Było tak miło, że rodzice stwierdzili, że wyjedziemy dopiero jutro z rana. Poszłam się kąpać, przebrana już w piżamę myłam zęby, a następnie położyłam się do łóżka. Nagle koło nogi zabrzęczał mi telefon, na ekranie wyświetliło się selfie Lukasa i nazwa "ten przystojniak, za którym szaleje :*". Roześmiałam się, patrząc na zdjęcie.

Nawet nie zauważyłam, że zapisał mi swój numer. Musiał to zrobić wtedy, gdy zostawiłam telefon w restauracji.
- No cześć, a co to ma znaczyć przystojniaku?- zaśmiałam się.
- No nie mów, że dopiero zauważyłaś. W sumie to by wyjaśniało, dlaczego jeszcze do mnie nie zadzwoniłaś- w jego głosie wyczuwalne było, że się uśmiecha.
- I tak bym nie zadzwoniła- odpowiedziałam, drocząc się z nim- a tak właściwie, po co dzwonisz?
- Chciałem zapytać, kiedy wracasz.
- Hoho już za mną tęsknisz?
- Nie, po prostu siedzę u ciebie w pokoju i się nudzę- odpowiedział poważnie.
Momentalnie na mojej twarzy zawitała panika. Jeśli z taką łatwością wszedł na balkon...
- Słucham?! Chyba sobie żartujesz!- powiedziałam jednym ciągiem.
- Spokojnie dziewczyno, mam ci przypomnieć jak się oddycha? Nie jestem takim dupkiem jak ci się wydaje, tylko żartowałem.
- Ehmm.. - zrobiło mi się głupio i nie wiedziałam co powiedzieć- wracam jutro po południu.
- Okej, to dobranoc- odparł i nie czekając aż odpowiem rozłączył się.
Co to było?! To była zdecydowanie najdziwniejsza rozmowa, jaką kiedykolwiek przeprowadziłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz