Dziś dzień wyjazdu! Plan był taki, że rodzice zawożą nas do cioci Adeline, a gdy będą pewni, że tam jesteśmy, to jadą na umówione z pracownikami miejsce spotkania. Z mojej strony wyglądało to tak, że jadę do Adeline, jakby nigdy nic, a później odbiera mnie stamtąd Lukas. Wszystko już dokładnie zaplanowane, jako że mój braciszek jest naprawdę kochanym dzieckiem, to mam pewność, że się nie wygada.
***
- Dobra, to my już jedziemy. Macie być grzeczni i pomagać cioci! Dokładnie za 2 tygodnie się widzimy- powiedziała mama, jednocześnie całując Michaela, a następnie mnie w policzek.
- Spokojnie, są pod moją opieką, damy rade. Bawcie się dobrze!- odparła ciocia.
Gdy tylko rodzice wyjechali, razem z Adel zaczęłyśmy się uśmiechać jak głupie. Mike od razu pobiegł do pokoju gościnnego, gdzie zostawił ostatnio zabawki i zajął się sobą. Blondynka poszła do kuchni i zrobiła nam kawę. Usiadłyśmy na tarasie i obgadałyśmy wszystko jeszcze raz.
- Kocham cię Adel! Jesteś niesamowita- wykrzyczałam z radości.
- Ja ciebie też skarbie, zawsze byłaś grzeczna i nic z tego nie miałaś. Trochę rozrywki w twoim życiu się przyda.
- Właśnie napisałam do Lukasa, by już wyjechał.
W ciągu tych 12 dni codziennie się z nim widziałam. Sporo się przez ten czas o sobie dowiedzieliśmy.
- O taak! Muszę go jeszcze poznać, tylko wiesz, jak już będziecie sami w domu to tam ostrożnie, nie chce mieć nic na sumieniu!
- Spokojnie, zresztą on raczej nie będzie u mnie nocował, bardziej chodzi o wychodzenie do późna.
- Ahh, tak się zawsze gada, sama będziesz chciałaby został.
Po 15 minutach przed domem pojawia się samochód. Adel rzuca się do okna i obie obserwujemy chłopaka, który wyszedł z pojazdu i kierował się do drzwi.
- O cholera! Nie mówiłaś, że jest aż tak przystojny!- odparła blondynka, po czym otworzyła szeroko usta.
Wpatruję się w niego jeszcze przez chwile, moje kąciki ust unoszą się mimowolnie. Poszłyśmy otworzyć drzwi, gdy tylko go zobaczyłam, przytuliłam się z nim na powitanie i przedstawiłam mu moją wspaniałą ciocię. Kilka sekund później siedzieliśmy już na tarasie za domem. Było dosyć niezręcznie, ponieważ Adel zasypywała Lukasa pytaniami i wpatrywała się w nas, jakbyśmy byli już małżeństwem. W pewnym momencie przybiegł do nas mój braciszek, zdziwił się, widząc dodatkową osobę.
- To jest mój kolega Lukas- powiedziałam, wyprzedzając jego pytanie.
- Cześć- odpowiedział brunet, wyciągając rękę do chłopca.
- A Alex?- spytał Michael.
Jego pytanie troszkę nas zaskoczyło. Rozumiem, że jest to tylko dziecko i jest ciekawe, ale nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.
- Eej młody, ja jestem lepszy niż jakiś Alex- rzucił bez zawahania.
- A pojedziesz z nami na basen?
- No pewnie, żeby to raz- odparł uśmiechając się.
Na szczęście tyle wystarczyłoby zaspokoić ciekawość mojego brata. Nie zaczęło się najlepiej, ale uważam, że Lukas świetnie sobie poradził w tej sytuacji.
- Dobra zaraz przyjadą kuzyni, żeby Michael miał się z kim bawić, a wy już możecie jechać, nie trzymam was już dłużej- zwróciła się do nas blondynka.
- Okej, będziemy stale w kontakcie, wrócę w piątek za 2 tygodnie- pożegnałam się całusem w policzek i dodałam- kocham cię Adel.
Spakowałam swój bagaż i wsiadłam do samochodu, w tym czasie brunet odpalił silnik i ruszył.
- No to, co mamy 2 tygodnie dla siebie?
- Powiedzmy, ale grzecznie i to nawet bardzo, bo będę miała przechlapane.
- Grzecznie..- zaśmiał się kpiąco.
Spojrzałam na niego z uniesioną brwią, sygnalizując, że nie wiem, o co mu chodzi.
- Grzecznie to by było moja droga, gdybyś została u cioci, tak jak ci rodzice kazali.
- Zawsze mogę wrócić- powiedziałam pewna siebie.
Pokiwał tylko głową, a na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Może zajedziemy po jakieś zakupy, zrobimy coś na kolacje i obejrzymy film?
- To chyba twój najlepszy pomysł do tej pory- odparłam, próbując zrobić łobuzerski uśmiech.
- Co ci się stało?- spytał przejęty.
- Co? Czemu?- dopytywałam się nie wiedząc, o co mu chodzi.
- Wyglądałaś przed chwilą, jakbyś zjadła cytrynę, ale próbowała się przy tym uśmiechać- roześmiał się
Posłałam mu lekkiego kuksańca i sama zaczęłam się śmiać. Widocznie mój łobuzerski uśmiech nie działa tak samo jak jego. Zanim udaliśmy się na zakupy spożywcze, kupiliśmy mrożoną kawę i namówiłam go na szybkie zakupy w centrum handlowym.
Miałam przy sobie trochę pieniędzy, które dali mi rodzice do cioci. Już w pierwszym sklepie znalazłam swój cel, piękny biały, zwiewny crop top z frędzelkami oraz czarne shorty z wysokim stanem. Szczęśliwa z zakupów podeszłam do Lukasa, który stwierdził, że poczeka przed sklepem. Jednak faceci nie lubią zakupów, to tylko Alex jest wyjątkiem.
- No to jak już masz, co chciałaś, to lecimy po...- zatrzymał się i przez chwile się zastanawiał- właśnie po co? Może kurczak albo lasagne?
- Hmm w sumie dawno nie jadłam lasagne.
Pomimo że już wybraliśmy, co chcemy dzisiaj na kolacje, to i tak dosyć długo zajęło nam wybieranie produktów. Gdy już wszystko mieliśmy, wróciliśmy do samochodu. W drodze powrotnej towarzyszyła nam cisza, oglądałam widoki za oknem, a on był skupiony na drodze. Nagle uświadomiłam sobie, że od dłuższego czasu się mu przyglądam. Był taki seksowny, a zarazem uroczy. Nie zamierzam sobie wmawiać, że mi się nie podoba, bo prawda jest niestety inna. Niestety lub stety, bo jeszcze nikt mi się tak naprawdę nie podobał. Jedynie w dzieciństwie był pewien chłopiec, ale było i minęło. Brunet odwrócił głowę w moją stronę i spojrzał mi w oczy. Cholera!
- Przyłapana na gorącym uczynku!
- Nie wiem, o co ci chodzi..
- O to, że pewnie myślałaś sobie właśnie jaki to jestem przystojny i układałaś w głowie plan- cały czas się uśmiechał.
- Co?!- parsknęłam śmiechem- Bzdura.. Jaki niby plan?
- Jak mnie uwieść dzisiejszego wieczoru i wykorzystać- zaśmiał się.
- Nic z tych rzeczy, to ty jesteś psycholem od takich spraw.
Zaśmialiśmy się i znowu zapadła cisza. Tym razem chłopak jedną ręką trzymał kierownicę, a drugą włączył radio. Rozbrzmiała wolna piosenka James'a Arthur'a. Lukas wyciągnął rękę, by ją przełączyć, jednak ja go zatrzymałam.
- Dziękuję Ci Lukas...
- Za co?- spytał ze zdziwieniem.
- Za to, że jesteś. Za to, że mogłam tak dobrze spędzić ten dzień i każdy inny. Z niewiadomych powodów sprawiasz, że jestem szczęśliwa i za to ci najbardziej dziękuję.
Całą drogę już nic nie mówiliśmy. Gdy samochód zatrzymał się na podjeździe, wyrwałam się z zamyśleń. Razem zabraliśmy zakupy i wnieśliśmy do mnie.
- Kurcze...- zatrzymał się, a ja zastanawiałam się, o co może chodzić- właśnie pierwszy raz wchodzę do twojego domu przez drzwi.
Zaśmialiśmy się, a chwile później już rozpakowywaliśmy reklamówki z jedzeniem. Razem robiliśmy naszą lasagne, co chwile dokuczając sobie. Gdy wstawiliśmy naszą kolację do piekarnika, zajęliśmy się wybieraniem filmu.
- Nie! Nie ma, żadnego romansidła!
- Ale Lukaaaas! Ja nie lubię żadnych krwawych ani innych gówien.
- No dawaj, co ty taka ciota jesteś- wyszczerzył się.
- No dobra, dawaj jakiś horror- odpowiedziałam pewna siebie.
Zaczął się śmiać i poszedł po nasze jedzonko. Usiedliśmy na kanapie w salonie i zaczęliśmy oglądać. Film był naprawdę straszny, nie powiem, że nie. Nienawidziłam horrorów, zawsze się bałam i piszczałam, a gdy już ktoś ze mną oglądał, to ściskałam go jak najmocniej. Jednak tym razem przyrzekłam sobie, że nie dam mu tej satysfakcji i się do niego nawet nie zbliżę. Złapałam za poduszkę i wpatrywałam się w ekran, gdy niespodziewanie wyskoczyła jakaś postać z krzykiem, podskoczyłam ze strachu.
- Jednak ciota- zaśmiał się głośno.
- Po prostu się poprawiłam, bo mi było niewygodnie.
- Taaa- odpowiedział i objął mnie ręką.
Odsunęłam się i z satysfakcją odparłam:
- Z tego, co widzę, to jednak ty potrzebujesz przytulenia frajerze.
Zaczęliśmy się śmiać i akurat na ekranie pojawiły się napisy. Chłopak złapał za swój telefon i sprawdził godzinę.
- No trochę już późno, ja już będę leciał.
- Emm, no dobrze.
Wstaliśmy i podeszliśmy do drzwi, brunet włożył bluzę i buty. Adeline miała racje, wcale nie chciałam, żeby wracał, ale nie zamierzałam prosić go, by został. Przytuliliśmy się na pożegnanie i gdy wyszedł, zamknęłam za nim dom. Wzięłam się za sprzątanie i nagle usłyszałam za sobą przerażający krzyk, aż podskoczyłam ze strachu. Upuściłam talerz, który teraz leżał na ziemi rozbity na małe kawałeczki. Gdy się odwróciłam, okazało się, że to film po prostu przewinął się od początku. Natychmiast wyłączyłam telewizor, trochę się bałam po tym horrorze. Puściłam sobie muzykę i dokończyłam sprzątanie, cały czas wyobrażałam sobie niestworzone rzeczy.
- Nie, ja dzisiaj nie zasnę- powiedziałam do siebie.
Złapałam za telefon i wybrałam numer Lukasa. Po chwili zastanowienia rzuciłam telefon na łóżko. Nie, nie zadzwonię. Rozglądnęłam się po ciemnym pomieszczeniu. Jednak drugie podejście, ponownie wybrałam numer.
- A jednak ciota- pierwsze co usłyszałam, zaśmiałam się równo z nim na te słowa.
- No chyba jednak tak, kurcze głupio mi cię o to prosić, ale..- nie dokończyłam, ponieważ wyprzedził mnie.
- Wykąpie się i przyjadę.
- Dziękuję.
Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. Postanowiłam, też wziąć prysznic. Ubrałam szlafrok i swoje różowe kapcie. Po 20 minutach wyszłam z łazienki, podeszłam do szafy, by wybrać piżamę. Gdy się odwróciłam, natychmiast z moich ust wydobył się krzyk.
- Spokojnie to ja powinienem krzyczeć!
- Mogłeś jakoś ostrzec, że już jesteś!
- Jak miałem to zrobić skoro byś i tak nie słyszała!
- Dobra!
- Dobra!
Roześmialiśmy się, stojąc naprzeciw siebie.
- Mówiłem, że będziesz chciała mnie uwieść. Tęsknie za piżamką w Stich'a.
- Właśnie się idę przebrać, spokojnie.
Wróciłam z uśmiechem na twarzy do łazienki. Po chwili wyszłam i zauważając, że nie ma Lukasa w moim pokoju, zeszłam do salonu. Skręcając do kuchni, chłopak niespodziewanie przede mną wyskoczył. Krzyknęłam z przerażenia, po chwili robiąc złą minę i wpatrując się spod byka w zginającego się ze śmiechu bruneta.
- Jak dziecko- powiedziałam, machając głową.
- To nie ja się tak wszystkiego boję- wydukał przez śmiech- widziałabyś swoją minę- znowu wybuchnął śmiechem.
Chwilę, później znowu siedzieliśmy na kanapie i tym razem postawiłam na swoim. Oglądaliśmy "Trzy metry nad niebem", nie był to najlepszy pomysł, bo Lukas co chwile śmiał się z głównego bohatera.
- Cicho bądź! Może ty po prostu jesteś zazdrosny!
- Standardowy tekst, nie wiem, co niby jest w nim takiego, co sprawia, że- ściągnął koszulkę i kontynuował- tyle dziewczyn się nim jara jak to ogląda.
Ściągnął koszulkę. Chwila cooo?!
- Ej, ej...- mój wzrok powędrował na jego wyrzeźbiony brzuch, nie mogłam się powstrzymać- co ty robisz?
- A co rozprasza cię to?- uniósł brew.
- Nie- parsknęłam.
- Nie?- zapytał, zbliżając się do mnie stanowczo za blisko. Starałam się odsunąć, ale moja noga poślizgnęła się i leżałam teraz na kanapie, opierając się na łokciach. Ciało chłopaka znajdowało się nade mną. Mój oddech przyśpieszył, panikowałam. Jego usta były tak blisko moich ust. Wpatrywałam się w jego brązowe oczy.
- I po co kłamiesz- szepnął mi do ucha i usiadł jakby nigdy nic.
Byłam zażenowana, po co to robi. Wie, jak działa na dziewczyny i to mnie najbardziej martwi. Może mieć każdą na kiwnięcie palcem. Co ty robisz Sarah? Może jesteś jedną z wielu dziewczyn, które sobie tak owinął wokół palca.
- Idę spać, ty możesz spać w pokoju gościnnym, jest od razu po prawej stronie przy schodach, dobranoc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz