sobota, 9 kwietnia 2016

Chapter 6.



Gdy już dotarliśmy, usiedliśmy na jednym z kamieni, mieszczącym się na piasku. Obserwowaliśmy, jak fale delikatnie uderzają o jego krawędź, po czym wracają.
- Rozmawiałaś z przyjacielem?- zapytał z ciekawością wymalowaną w oczach.
- Rozmawiałam, było ciężko, ale dałam radę, wydusiłam to z siebie i miałeś rację, teraz jest mi jakoś lżej z tym. Nie znoszę takich sytuacji...
- Ciężko być takim pożądanym co?- zażartował.








- Wyglądasz mi na jednego z tych facetów, którzy wiedzą o tym najlepiej- odpowiedziałam, na co on zareagował niesłyszalnym uuu". Roześmialiśmy się na ten gest i w tym samym momencie fala uderzyła tak mocno o kamień, że woda plusnęła prosto na nas.
- Jaka szkoda, że siedziałaś bliżej- rzucił z sarkazmem Lukas.
- Ale zabawne co?- odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech.














- Zaproponowałbym, żebyś pokazała mi jakąś fajną restaurację, ale jak ja się z tobą pokażę- powiedział, śmiejąc się, po czym szturchnął mnie ramieniem.
Chłopak wstał i boom! Jego noga ześlizgnęła się z kamienia i wpadł prosto w wodę. Wybuchnęłam śmiechem, jego mina jeszcze bardziej mnie rozśmieszyła. Wolnym krokiem zmierzaliśmy chodnikiem, nie wiedząc, dokąd dokładnie chcemy iść.
Kiedy zasiedliśmy już w wygodnych fotelach, małej restauracji niedaleko plaży, podeszła do nas kelnerka. Złożyliśmy zamówienie i wróciliśmy do siebie wzrokiem.
- Naprawdę jeszcze nigdy nie byłaś zakochana?- odparł Lukas, po czym spojrzał w okno jakby nigdy nic.
Poczułam się niekomfortowo, kiedy dla niego to było zwykłe pytanie.

- Jeśli miłością, można nazwać czekanie na kogoś, kto nigdy nie wrócił, to chyba tak.
Brunet poprawił się na fotelu i wyprostował, wydaje mi się, że zaskoczyła go ta odpowiedź.
- Czyli jednak był ktoś przede mną?- moim oczom ukazał się szereg białych zębów.
- Proszę bardzo, życzę smacznego- powiedziała szczupła blondynka.
Cieszyłam się, że nam przerwała, nie wróciliśmy już do tej rozmowy. Nie chciałam wracać do tego tematu. Zajadaliśmy się w najlepsze, gdy za oknem zaczął padać deszcz. Niebo pociemniało, lampki dookoła okien dodawały trochę klimatu. Rozmawialiśmy o szkole, ocenach i nauczycielach, ciągle pojawiał się nowy temat do obgadania. Poczułam wibrację w kieszeni, która po chwili ustała. Wyjęłam telefon, a na ekranie pojawiła się wiadomość.


 Od:mama 🙉
Gdzie ty jesteś? Tata się denerwuje, jutro z samego rana wyjeżdżamy, a ty nawet nie jesteś spakowana.

 Spojrzałam na godzinę- 21:40. Nie możliwe, odwróciłam się, kierując swój wzrok na tablicę informacyjną przy drzwiach. No tak dziś piątek, w weekendy restauracja jest czynna do 23:00.
- Coś się stało?
- Przepraszam cię, ale muszę wracać. Jutro z rana wyjeżdżam.
- Co? Jak to?- odpowiedział widocznie zaskoczony Lukas.
- Tylko się nie rozpłacz, to tylko 3 dni kochany. Jade z rodzinką do cioci - rzuciłam w pośpiechu, na mojej twarzy zawitał łobuzerski uśmiech.
Wychodząc, podeszłam do kasy i zapłaciłam za nas obu- nienawidziłam, kiedy ktoś za mnie płacił. Pogoda nadal nie dopisywała, założyłam kaptur i ruszyłam w drogę. Bieganie się opłaciło, po 6 minutach stałam już w swojej łazience. Zrzuciłam mokre ciuchy, wykąpałam się i założyłam cieplutkie onesie Sticha. Wszyscy już spali, więc starałam się nie hałasować. Myśląc o tym, co dzisiaj mi się przytrafiło, zaczęłam się pakować. Nagle usłyszałam za sobą pukanie, podskoczyłam ze strachu, a nogi zrobiły mi się jak z waty. Odwróciłam się i moim oczom ukazała się dobrze mi znana sylwetka. Zapaliłam lampkę i podeszłam do drzwi balkonowych, lekko otwierając je powiedziałam szeptem:
- Co ty tu robisz? Zwariowałeś?!
- Spokojnie kochana, przyszedłem przekazać ci tylko telefon, bo go zostawiłaś. Wiesz, mógłbym zapukać do drzwi obudzić twoich rodziców i przedstawić się. Jednak sądzę, że nie byłoby dobrze, gdyby dowiedzieli się, że byłaś do późna z nowo poznanym chłopakiem- powiedział pewny siebie.
Nawet o tym nie myśl Sarah! Jeśli rodzice się obudzą, będziesz miała przechlapane- podpowiadał mi głos w głowie.
- Aaa... No too... Chcesz wejść?- no i powiedziałam.
- Pod warunkiem, że mnie nie wykorzystasz- rzekł, wchodząc do pokoju.
- Myślałeś może o pisarstwie? Masz bardzo dobrą wyobraźnię.
Lukas ściągnął przemoczoną bluzę i powiesił ją na biały wieszak stojący przy drzwiach.
- Fajna piżamka- dodał po chwili, mierząc mnie spojrzeniem od góry do dołu.



Spojrzałam w dół, no tak akurat, kiedy niespodziewanie do mnie przyszedł, ja mam na sobie słodką jednoczęściową piżamkę. Super. Postanowiłam to zignorować i dokończyć pakowanie.
- Jesteś tutaj sam, że tak podglądasz i odwiedzasz dziewczyny w nocy?
- Sam jak palec, wynająłem mieszkanie po znajomości.
Złapałam za torbę, do której spakowałam już wszystkie rzeczy i postawiłam ją koło drzwi.
Hohoho czyżby na pewno jedziesz do cioci?- chłopak roześmiał się, nie sprawiając przy tym większego hałasu.
Nie wiedząc, o co mu chodzi, spojrzałam w miejsce, w które się wpatrywał. Mój wzrok zatrzymał się na białych koronkowych figach leżących na ziemi. Podniosłam je czym prędzej, czułam, jak się rumienię.
- Dla twojej świadomości, to, że nie miałam chłopaka nie równa się z tym że noszę babciną bieliznę- powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się grymas.
Brunet jeszcze bardziej się roześmiał, a ja w jednej chwili zakryłam mu usta dłonią.
Usłyszałam kroki, ktoś wchodził po schodach. Spanikowałam, lekko popchnęłam Lukasa w kierunku balkonu. Rzuciłam się na łóżko i otworzyłam laptopa.
- Co ty jeszcze robisz?!- spytała mama, wchodząc do pokoju.
- Nie mogłam zasnąć, więc włączyłam film, ale właśnie się skończył, wiec idę spać- odpowiedziałam jednym ciągiem. Wzięłam głęboki wdech, uśmiechnęłam się, a moje spojrzenie uciekło w bok. Wtedy spostrzegłam czarną bluzę, która wisiała na wieszaku tuż obok drzwi. Modliłam się w duszy, by mama jej nie zauważyła.
- No to już do spania, jutro pewnie tata da ci kazanie, nie dość, że tak późno wróciłaś, to jeszcze hałasujesz i nie śpisz.
- Dobrze, przepraszam.
Gdy zamknęła drzwi, odetchnęłam z ulgą. Jeszcze przez chwilę leżałam na łóżku, po krótkim czasie wstałam, chwyciłam za bluzę i wyjrzałam na balkon. Skierowałam głowę w prawo, stał tam chłopak, który ukrył się za ścianą. Roześmialiśmy się cicho, po chwili dodałam:
- Ledwo cię znam, a już mam przez ciebie problemy.
- Przyznaj, że ci się podobało- odebrał ode mnie swoją bluzę i puścił mi oczko.
Nim się obejrzałam, chłopak przełożył nogę przez barierkę, zjechał po daszku i skoczył. Zrobił to z taką łatwością, jakby robił to na co dzień. Rozmyślałam o tym, jak wiele się zmieniło w moim życiu w tak krótkim czasie. Z uśmiechem zasnęłam tej nocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz