sobota, 26 marca 2016

Chapter 4.

Jedyne miejsce, które mnie uspokaja to plaża. Dzisiejszego wieczoru też się tam wybrałam. Usiadłam na piasku i wpatrywałam się w miejsce, gdzie niebo łączyło się z oceanem. Czułam się taka malutka. Wciąż myślałam o sytuacji z Alexem i kłótni z rodzicami. Łzy napłynęły mi do oczu.

W pewnym momencie z mojego zamyślenia wyrwała mnie stojąca przede mną postać.

Przystojny brunet wpatrywał się we mnie swoimi ciemnobrązowymi oczami. Chyba jest w moim wieku.

- Mogę się przysiąść?- jego głos był lekko zachrypnięty- Wiem, że nie brzmi to za ciekawie, że jakiś frajer zasłania ci piękne widoki i chce się przysiąść.

Nie odpowiedziałam, schyliłam głowę w dół i zanurzyłam spojrzenie w piasku. Chłopak usiadł obok mnie. Siedzieliśmy w ciszy przez chwilę.

- Skoro sam wiesz, że nie brzmi to za ciekawie, to dlaczego ciągle tu jesteś?

- Bo lepiej wygadać się takiemu frajerowi niż dusić w sobie smutek- powiedział, nie odwracając wzroku od oceanu.

Spojrzałam się na niego i przez kilka sekund podziwiałam jego idealny profil.

Jego słowa sprawiły, że posmutniałam jeszcze bardziej. Od dawna nie miałam przy sobie kogoś, z kim mogłabym szczerze pogadać, opowiedzieć mu o swoich problemach.

- Nie znam cię, sądzisz, że ot, tak zacznę ci opowiadać o moich zmartwieniach?

- Właśnie to, że mnie nie znasz, powinno być przekonujące. Nie wiem kim jesteś, nie znam twoich znajomych, komu miałbym to powiedzieć?

Zastanawiałam się przez chwile. Nie, nie wiem, co ja tutaj w ogóle z nim robię.

- Przepraszam- zdołałam tylko tyle powiedzieć.

Wstałam i zaczęłam iść w stronę swojego domu. Gdy byłam już w bezpiecznej odległości, odwróciłam się. Chłopak dalej siedział w tym samym miejscu, jego głowa skierowana była w dół. Zrobiło mi się go strasznie żal i przez moment w mojej głowie krążyła tylko jedna myśl "musisz do niego wrócić". Jednak nie zrobiłam tego. Wróciłam do domu, bardzo cicho zamknęłam drzwi i pobiegłam do pokoju, nie chciałam spotkać rodziców. Całą noc nie mogłam spać, zasnęłam dopiero nad ranem.

Obudził mnie piękny zapach pieczonego.. kurczaka? Oh, no pięknie. Jest 14:00, pół dnia przespałam, a i tak mam podkrążone oczy. Po zjedzeniu obiadu w nie najlepszej atmosferze zdecydowałam, że zrobię coś dla siebie i pojadę do kosmetyczki. Przyda mi się trochę relaksu. W drodze do McKinleyville słuchałam muzyki, nie mogłam uwierzyć, że akurat puścili jedną z moich ulubionych piosenek M83 - Wait. Jej tekst sprawił, że w moich oczach pojawiły się łzy. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, czułam się głupio z tym że tak potraktowałam tego chłopaka. Wizyta u kosmetyczki bardzo mnie odprężyła i pozwoliła mi nie myśleć o tym, co się stało. Następnie moim celem była biblioteka, oddałam stare książki i wypożyczyłam kilka nowych. Usiadłam w parku na ławce i zaczęłam czytać. Po mniej więcej godzinach poczułam się głodna, więc zamknęłam książki, spakowałam je do torebki i poszłam zjeść coś na szybko. Gdy wróciłam do domu była już 18:30. Usiadłam na łóżku i przeglądałam tumblra. Cały czas miałam w głowie chłopaka z plaży, to jak go potraktowałam, nie dawało mi spokoju. Włożyłam buty, bluzę, czarne rurki i poszłam na plaże, gdy tam dotarłam, zauważyłam, że ktoś już tam siedzi. Podeszłam bliżej jednak to nie on, posiedziałam tam chwilę i kiedy już miałam wracać, zauważyłam jak ktoś idzie w moją stronę. To on, na pewno.

Usiadł koło mnie i spytał.

- Czyżby sumienie cię gryzło?- zaskoczył mnie tym pytaniem.

- Ja, ja chciałabym cię przeprosić- chłopak spojrzał się na mnie i wystawił dłoń w moim kierunku.

- Zacznijmy od nowa. Jestem Lukas, Lukas O'Brien.

- James, James Bond- roześmialiśmy się- Sarah Collins.

Chłopak na te słowa zrobił dosyć dziwną minę, jakby był zaskoczony. Po chwili jednak uśmiechnął się i spytał:

- Często tu przychodzisz?

- Od dziecka, uwielbiam to miejsce- odpowiedziałam rozglądając się.

- Nic dziwnego, ma w sobie pewien urok, sam się zakochałem.

- Nie widziałam cię tu wcześniej, skąd jesteś?

- Z Seattle.

- To kawał drogi, co ty tu robisz?- spytałam zaciekawiona.

- Przyjechałem tu 2 dni temu głównie po to, by odpocząć, rozumiesz to dwa inne światy, tu spokój, a tam tylko chaos.

Przyglądałam się, z jakim zafascynowaniem patrzył na te piękne widoki.

Chcesz opowiedzieć mi, co się wczoraj stało?- skierował swój wzrok na mnie.

Po chwili namysłu zdecydowałam się, że mu opowiem. Nie miałam nic do stracenia.

- A więc...- odetchnęłam- chłopak, którego znam już dobre 3 lata, wyznał mi, że mnie kocha.

- No to w czym problem?- powiedział, marszcząc brwi.

- W tym, że ja nic do niego nie czuje. Miałam się zastanowić i dać mu znać, chyba wiem, jaki jest werdykt, ale wiem też, że z tym wiąże się koniec naszej przyjaźni.

Ohh rozumiem- rzekł- w takiej sytuacji powinnaś mu o tym powiedzieć, im prędzej tym lepiej, bo on pewnie teraz też o tobie myśli i się stresuje. Nie pociesze cię teraz, ale faktycznie w takich sytuacjach kontakt się urywa- powiedział, robiąc współczującą minę.- Jednak czy jest czego żałować, jeśli on całkowicie sobie ciebie odpuści?

Siedzieliśmy w ciszy, aczkolwiek nie przeszkadzała nam ona. Przemyślałam to, prędzej czy później będę musiała stawić temu czoła.

- Jest już późno, chodź, odprowadzę cię do domu.

- A mam pewność, że nie jesteś psycholem i nie będziesz mnie później podglądać?- zażartowałamby rozluźnić atmosferę.

- A masz pewność, że już tego nie robiłem?- uśmiechnął się, odsłaniając rząd białych zębów.

Całą drogę żartowaliśmy. Trochę rozpraszała mnie jego idealna uroda. Gdy byliśmy już pod moim domem, zatrzymaliśmy się. Był o głowę wyższy ode mnie, podniosłam wzrok, który do tej pory był wbity w podłogę.

- No to.. dziękuję za dzisiaj, pa.

- Nie ma sprawy, cześć- uśmiechnął się i poczochrał swoje ciemne brązowe włosy.

Zaciągnęłam rękawy bluzy i odwróciłam się niepewnie w stronę drzwi wejściowych. Czułam jego wzrok na sobie. Oczekiwałam czegoś...

- Widzimy się jutro?- usłyszałam głos za sobą. Od razu na mojej buzi pojawił się uśmiech. Nie odwracając się, odpowiedziałam:

- Jak chcesz- nie chciałam, żeby pomyślał, że tak bardzo mi na tym zależy.

Zamknęłam się w pokoju, puściłam głośno muzykę i położyłam się na łóżku. Zadzwoniłam do Kristen, by jej wszystko opowiedzieć. Dziewczyna cieszyła się razem ze mną, nie miałyśmy niestety wystarczająco dużo czasu na rozmowę, ponieważ Kristen była zajęta.

Może ten dzień nie zaczął się za dobrze, ale kończy się dosyć ciekawie.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz