piątek, 20 maja 2016

Chapter 8.

 Po śniadaniu spakowaliśmy rzeczy, pożegnaliśmy się z rodziną i wróciliśmy do domu. Gdy tylko wróciłam, wstawiłam pranie, zrobiłam sobie maseczkę, a następnie zadzwoniłam do Kristen. Trochę nadrobiłyśmy ten długi czas, kiedy się nie widzieliśmy. Zmyłam białą maź z mojej twarzy i nałożyłam trochę kremu. Korzystając z ładnej pogody i ilości energii, którą miałam dziś w sobie, poszłam biegać. Nie mogłam nigdzie znaleźć słuchawek, musiały się gdzieś zapodziać przy wypakowywaniu. Wyszłam z domu i zaczęłam wolnym biegiem. Po około 15 minutach usłyszałam za sobą:
- Sarah?
Od razu rozpoznałam ten głos, ale biegłam przed siebie. Nie chciałam, żeby mnie widział taką zmęczoną.
- Nie udawaj, że mnie nie słyszysz- powiedział brunet i zaczął za mną biec.
Zatrzymałam się, a on akurat stanął obok mnie.
- Jak było u cioci?- zapytał jakby nigdy nic.
- Dobrze- odpowiedziałam oschle, nie wiedząc, jak powinnam się zachowywać po ostatniej rozmowie.
- Głupio wczoraj wyszło...- jak dobrze, że zaczął ten temat- Dasz się zabrać dzisiaj na lody w ramach rekompensaty?
- Myślę, że raczej tak, muszę wrócić do domu, przebrać się i wykąpać.
- Pomóc ci w którejkolwiek z tych czynności?- dodał z łobuzerskim uśmieszkiem, który swoją drogą bardzo mi się podobał.
- Jakoś od 4 roku życia sama doskonale sobie z tym radzę, ale możesz mnie odprowadzić.
- Okej, ładnie wyglądasz tak poza tym- wyznał, patrząc mi prosto w oczy.
- No więcej sarkazmu kolego, spokojnie przyjmę to na klatę- zażartowałam, a chłopak roześmiał się.
- Inna dziewczyna po prostu by podziękowała, chociaż mało jaka ma szansę usłyszeć komplement z moich ust.
Muszę przyznać, że świetnie radzi sobie z flirtowaniem, samym uśmiechem zdobyłby serce nie jednej kobiety.
Lukas dotrzymał mi towarzystwa w drodze do domu.
- Chcesz wejść?- zapytałam, nie przemyślałam tego. Moi rodzice zrobią mi takie przesłuchanie, jeśli z nim przyjdę.
- I tak pewnie będziesz się długo szykować, więc ja skoczę do sklepu i do domu jeszcze na chwile.
Uff, całe szczęście. Już w progu ściągnęłam buty i poszłam do kuchni w celu zjedzenia czegoś na szybko. W drugiej kolejności poszłam do łazienki, wykąpałam się i umyłam zęby. Owinięta w szlafrok podeszłam do szafy i wybrałam jasne spodenki oraz niebieską koszulę w kratkę. Wróciłam do mojego ulubionego pomieszczenia zwanego łazienką, stanęłam przy lustrze i zaczęłam się malować. Usłyszałam piosenkę The Neighbourhood- R.I.P
 więc zaczęłam ją  śpiewać na głos , po chwili jednak zorientowałam się, że przecież ktoś do mnie dzwoni. Nie zdążyłam odebrać i na ekranie pojawił się komunikat: " Masz 4 nieodebrane połączenia od Ten przystojniak, za którym szaleje :*". Zmieniłam mu nazwę i po chwili przyszła wiadomość:

Od: Jakiś świr:/ 
Grasz niedostępną? Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, stoję pod twoim domem kochana. 

Widzę, że nowa nazwa jak najbardziej pasuje. Podbiegłam do biurka, wyciągnęłam kartkę A4 i mazak. Po skończeniu mojego dzieła przykleiłam go do drzwi balkonowych odwrotną stroną. Oznajmiłam rodzicom, że wrócę jakoś o 21:00, włożyłam buty, złapałam w ręce bluzę i wyszłam. Podeszłam do Lukasa, stanęłam obok niego i razem wpatrywaliśmy się w kartkę, którą przykleiłam do szyby. Widniał na niej napis "Odwal się psycholu", jestem pod wrażeniem swojej kreatywności...

- Auć- odparł, robiąc smutną minę.

- Przeżyjesz, to co idziemy?- rzuciłam, robiąc kilka kroków, zanim dokończyłam pytanie.

- A jaka delikatna i kochana- burknął z nutką sarkazmu w głosie.

***

Siedzieliśmy na ławce w parku i zajadaliśmy się pysznymi waniliowymi lodami. Było naprawdę miło, cisze przerywały śpiewy ptaków.

- To, co robiłeś, kiedy mnie nie było?

- Spotykałem się z inną dziewczyną, którą tu poznałem.

Nie mogłam rozpoznać czy mówi to na żarty, czy na poważnie. Uśmiechnęłam się niepewnie. Nie chciałam, żeby było widać po mnie, że się tym przejęłam, bo nie powinnam. Jednak chyba nie do końca mi to wyszło, bo jestem osobą, której trudno jest zamaskować emocje.

- Tylko żartowałem, chciałem sprawdzić twoją reakcję.

Powtarzałam w myślach to zdanie ze sto razy. Nagle poczułam jego ręce obejmujące moje ciało. Zdziwiłam się, jednak było to przyjemne uczucie, chciałabym zatrzymać czas i nacieszyć się tą chwilą. Pierwszy raz czyiś uścisk wywołał u mnie takie uczucia.

- Cześć Sarah- na te słowa oboje odwróciliśmy się, a brunet wypuścił mnie z objęcia- nie krępujcie się, nie chciałem wam przeszkodzić.

Znam Alexa bardzo długo, ale uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie widziałam w jego oczach takiej złości.

Blondyn pocałował mnie w policzek na powitanie. Dyskretnie spojrzałam na Lukasa, miał zaciśniętą szczękę, a jego żuchwa się poruszyła.

- To jest Alex- powiedziałam, wskazując na niebieskookiego- Alex to jest...mój znajomy Lukas.

- Skąd się znacie?- spytał blondyn, podając rękę Lukasowi.

- Poznaliśmy się na plaży.

- Romantycznie- odparł impertynencko, patrząc na mnie.

Zapadła niezręczna cisza, spuściłam wzrok w dół. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w takiej chorej sytuacji.

- My już musimy iść- rzucił brunet, musiał zauważyć moje zażenowanie.- Miło było poznać- rzucił przez ramię.

Czuje, że zaraz wzrok Alexa wypali w moim ciele dziurę. Wiem, że musiało go to bardzo zdenerwować.

- A więc to pewnie był ten przyjaciel, taa? -spytał kładąc nacisk na słowo "ten".

- Yhm, przepraszam cię za tą sytuację, nie sądziłam, że go tam spotkamy.

- Nie musisz przepraszać, teraz będę wiedział z kim mam do czynienia.

***

Chłopak odprowadził mnie do domu, stanęliśmy na wprost siebie.

Nie mogłam oderwać wzroku od jego czekoladowych oczu. Zbliżył się do mnie i dłonią objął mój policzek. Delikatnie przejechał kciukiem po moich ustach. Zrobiło się gorąco, moje serce zaczęło znacznie szybciej bić.

- Do zobaczenia Sarah- powiedział, przygryzając usta, jakby się powstrzymywał i odszedł.

Co do cholery?! Od razu wchodząc do domu, usłyszałam głos taty.

- Sarah możesz przyjść na chwile? Musimy pogadać.

No to mam przerąbane. Pewnie widzieli mnie i Lukasa pod domem.

- Tak?- spytałam, udając, że nie wiem, o co chodzi.

- Ja i mama mamy wyjazd służbowy -odetchnęłam z ulgą- w następną sobotę wyjeżdżamy, nie będzie nas 2 tygodnie - nie mogłam powstrzymać uśmiechu. -Gadaliśmy już z ciocią Adeline i pojedziesz na ten czas z Michaelem do niej - no to by było na tyle z radości.

- Muszę?

- Tak, musisz.

Dzisiaj mamy poniedziałek, więc zostało 12 dni do wyjazdu rodziców.

Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Adel. Po 30 minutach rozmowy w końcu się pożegnałyśmy.

Wiedziałam, że tak będzie, opowiedziałam jej co się wydarzyło dzisiaj i spytałam czy byłaby możliwość, żebym została w domu. Oczywiście można było się spodziewać tylko jednej odpowiedzi - "No pewnie! Korzystaj z życia dziewczyno! Nic a nic nie powiem."

Naszykowana już do spania, leżałam w łóżku i analizowałam od początku dzisiejszy dzień. Zatrzymałam się na momencie w parku i skupiłam się na słowach " Tylko żartowałem, chciałem sprawdzić twoją reakcję.". O co mu chodziło? Czemu chciał wiedzieć jak zareaguje. Na dodatek pocałunek, do którego nie doszło...  

2 komentarze:

  1. JEJKUU!ALE MEGAA!Strasznie podoba mi się to w jaki sposób piszesz i wymyślasz tą fabułę!Wkręciło mnie to i z nie cierpliwością czekam na kolejny rozdział! <3
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku, bardzo dziękuję za tak miłe słowa <3

      Usuń