środa, 11 maja 2016

Chapter 12.

- Tak, tak. Do rodziców już dzwoniłam, nic sie nie wyda. Jeszcze raz ci dziękuję, jesteś kochana!- powiedziałam do Adel.
- Dobra to jedźcie, ale masz się odzywać. A ty- wskazała palcem na chłopaka obok mnie- ty masz się nią zająć!
- Spokojnie, zajmę się, zajmę- objął mnie i odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Uściskałam na pożegnanie braciszka i poczochrałam go po włosach. Ku mojemu zdziwieniu podszedł do Lukasa i się do niego przytulił. Nigdy tak nie robi.
- Miałeś rację, jesteś lepszy od Alex'a.
- Ojeeej- podsumowała blondynka.
Sama przyznam, że to było urocze. Teraz zdobył sympatie 3/5 moich rówieśników. Jeszcze tylko rodzice, ale im trudno dogodzić więc sądzę, że nawet mu się nie uda. Brunet uściskał chłopca i otworzył mi drzwi. Wyszliśmy z domu i podążaliśmy w kierunku samochodu. Zrobiło się chłodno i zaczęło padać więc stwierdziliśmy, że jedziemy prosto do mnie. W połowie drogi włączyłam radio. Zaczęła się nowa piosenka, którą od razu przełączyłam. Tym razem to Lukas złapał mnie za rękę i cofnął piosenkę. James Arthur - Always
Wbiłam wzrok w jego oczy, a on uśmiechnął się tak jak jeszcze nigdy. Przypominał mi tym kogoś, o kim chciałam zapomnieć przez całe życie. Wsłuchałam się w tekst piosenki, była strasznie wzruszająca. Skierowałam wzrok na bruneta, który zaczął śpiewać do muzyki.

Jesteś warta więcej niż ktokolwiek
Kogo do tej pory spotkałem
Kiedy na ciebie patrzę
Jestem zachwycony
I jestem tutaj, żeby zapewnić,
Że jestem tym, który cię ogrzeje
I będę na ciebie patrzył i się uśmiechał
I powiem ci, 
Że jesteś wszystkim- spojrzał mi prosto w oczy i kontynuował.

Czego pragnąłem, czego potrzebowałem
I nie chcę, żebyś odeszła
Kochanie mam nadzieję, że zostaniesz tu na zawsze 
Kochanie jesteś bezpieczna,
Nie musisz uciekać
Przysięgam, że będę cię chronił 
Każdego dnia

W tym momencie wszystkie emocje wybuchły i tylko łzy przyniosły mi ukojenie. Moja klatka piersiowa zaczęła chaotycznie unosić się i opadać. Zamknęłam oczy i mocno przygryzłam usta, chciałam opanować emocje, ale nie mogłam.  
- Ej co jest?- spytał zatroskany.
Długo zastanawiałam się czy wytłumaczyć mu z jakiego powodu płaczę. Nie chcę tego ukrywać, sam mówił mi, że lepiej wyjaśnić pewne sprawy od razu niż dusić je w sobie. 
- Chodzi o to, że się boje...
Samochód zatrzymał się pod moim domem, nawet nie zwróciłam uwagi na to jak szybko dojechaliśmy. Lukas zacisnął szczękę tak, że jego żuchwa była teraz widoczna.
- Boję się, bo zaczynam cię lubić tak jak jeszcze nigdy nikogo nie polubiłam. To dziwne bo znam cię tak krótko, sama nie wiem jakim sposobem udało ci się mnie do siebie przekonać. Boję się tego, że się zakocham. Po prostu już kiedyś ktoś mnie zranił i nie chce by to się powtórzyło. Nie chcę cierpieć. 









- Hej, popatrz na mnie.












Złapał mnie delikatnie za brodę i unosząc moją twarz skierował ją w swoją stronę. Jego wzrok był przepełniony smutkiem i współczuciem. 
- Obiecuję, że nigdy cię nie zranię, nigdy rozumiesz?


Skinęłam głową, otworzyłam drzwi samochodu i po prostu wyszłam. Kiedy tylko minęłam próg, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Spuściłam głowę i odetchnęłam głęboko. 
Taka właśnie jestem. Odpycham każdego dookoła siebie, nie pozwalam nikomu mnie lepiej poznać. A kiedy w końcu znalazł się kogoś wyjątkowy to zwyczajnie uciekam. Ukrywam uczucia i oszukuje sama siebie. Tak naprawdę uciekam jedynie przed miłością. Filofobia?

Zsunęłam się po drzwiach i usiadłam pod nimi. Skuliłam się obejmując swoje nogi rękoma i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam skruszony głos po drugiej stronie.
- Sarah proszę wpuść mnie.
Nie odpowiadając wstałam i otworzyłam powoli drzwi. Chłopak spojrzał z żalem w moje zapłakane oczy i z całej siły przytulił. Czułam się taka bezpieczna w jego objęciach, zamknęłam oczy delektując się tą chwilą.
- Teraz wszystko będzie dobrze- wyszeptał.
Kiedy zawładnęłam emocjami oderwałam się delikatnie od jego klatki piersiowej i poszłam do kuchni, kiedy tam dotarłam oparłam się o blat stołu. Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy i przejechałam rękoma po głowie.
- To co, może zostaniesz? Zrobię herbatkę i naleśniki- odparłam wymuszając uśmiech.- Chyba, że nie chcesz, zrozumiem. To znaczy, w takiej sytuacji... Nie chce brać cię na litość. 
Brunet podszedł do kuchenki, złapał za srebrny czajnik następnie nalał do niego wody i wstawił na palnik.
- Gdybym tego nie chciał- przerwał na chwilę- już dawno by mnie tu nie było.
Po zjedzeniu naszego ulubionego posiłku udaliśmy się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku trzymając w dłoniach kubek z karmelową herbatą. Lukas natomiast podszedł do białej szafki i sięgnął po coś z górnej półki. Dopiero, gdy się odwrócił dostrzegłam, że trzyma w ręce moje pudełko wspomnień. 
- Co to?- spytał.
- Trzymam tam wszystkie zdjęcia i rzeczy, które mi o czymś przypominają.
- Nie bez powodu postawione tak wysoko, że nawet ja ledwo dosięgnęłam- uśmiechnął się i gdy już miał odłożyć pudełko na swoje miejsce, przerwałam mu.
- Możemy pooglądać, dawno tam nie zaglądałam.
Chłopak usiadł obok mnie i wręczył przedmiot. Pierwszą rzeczą, która była na wierzchu to medal.
- Złoto, za co?
- Trenowałam kiedyś uni hokeja.
Następnie wyciągnęłam kilka zdjęć z wycieczki z Nowego Jorku, bilety z kina, muszelki, karteczki z cytatami i całą masę innych małych rzeczy, z którymi wiąże się jakieś wspomnienie. Czułam na sobie wzrok bruneta, który z zainteresowaniem słuchał moich opowieści. 











Gdy sięgnęłam po następne pamiątki moja ręka dotknęła dna. Spojrzałam więc na pudełko, został w nim tylko malutki pluszowy miś i ramka ze zdjęciami.
Na ten widok automatycznie zamarłam. Od tego wszystko się zaczęło, to wtedy zamknęłam się w sobie. Po moim policzku spływały łzy, jedna za drugą. Chyba dosyć długo musiałam wpatrywać się w te zdjęcia, ponieważ w pewnym momencie Lukas objął mnie jedną dłonią, a drugą zamknął pudełko. Chciałam mu opowiedzieć o tym co się wtedy stało, naprawdę chciałam, jednak nie mogłam. Coś stale mnie blokowało kiedy sobie o tym przypominałam. Spojrzałam na bruneta, który czule mnie przytulał do siebie, w jego oczach widziałam złość, smutek i żal. 
Nie rozumiałam dlaczego jest zły.
- Nie musisz nic mówić- odparł i zapadła cisza.
Zdecydowanie był to dzień pełny wrażeń, tym razem tych złych. Oparłam głowę na klatce piersiowej chłopaka i mocno go uścisnęłam. Wtedy uświadomiłam sobie, że już nie jest mi taki obojętny. Może to dziwne, bo nie znamy się jakoś wyjątkowo długo, ale nie oszukam siebie, nie tym razem.





























































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz