czwartek, 5 maja 2016

Chapter 11.

Pierwszą myślą tuż po przebudzeniu był Lukas. Leżałam, dokładnie przypominając sobie wczorajszą sytuację, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Dla mnie zdecydowanie to coś oznacza, nie wiem tylko jakie nastawienie ma do tego Lukas. Jak mam się zachowywać po tym wszystkim? Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko pobiegłam do łazienki, by chociaż trochę się ogarnąć. Po chwili zbiegłam na dół, stanęłam przed drzwiami i powiedziałam:
- Po co tyle czekać, mogłeś wejść oknem.
Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu przede mną nie stał brunet, a szczupła blondynka.
- Kristeeeeeen!- krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję.
- Wybacz, że nie oknem, ale stwierdziłam, że bardziej przyzwoicie będzie wejść drzwiami- odparła, po chwili zaczynając się śmiać.
- Miałaś być przecież za 2 dni- powiedziałam zamykając drzwi za Kristen.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę, dlatego skłamałam z terminem przyjazdu- odpowiedziała, siadając na kanapę- Czemu ty jeszcze w piżamie? Jest 13:00, zamawiam pizze, a ty zaczynasz mi opowiadać wszystko od początku i to ze szczegółami!- dodała i sięgnęła po telefon.
Po mojej długiej przemowie dziewczyna w końcu doszła do głosu.
- O mój Boże! Sarah! To ja wyjechałam do Miami, tyle nowych osób poznałam i nic mi się takiego nie przydarzyło, a ty zostałaś w naszym nudnym Trinidad i trafiłaś na takiego kolesia?!- odparła, zajadając się pizzą.
Wyglądało to przekomicznie, więc nie mogłam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
- Póki co jest idealnie, właściwie znamy się tylko miesiąc, ale mam wrażenie, że znam go od dziecka. Tak krótki okres czasu wystarczyłbym mu zaufała, to dziwne.
- Szczerze to kiedy się o tym dowiedziałam, sama się zdziwiłam, bo wiem jak trudno komukolwiek do ciebie dotrzeć. Wydaje mi się, że to trochę przez..- spojrzałam jej w oczy- no wiesz.. myślę, że to przez Matt'a- spuściłam wzrok i przełknęłam ślinę- Przepraszam, że poruszam ten temat, ale moim zdaniem to miało duży wpływ na to, że teraz boisz się bliskości z kimś.
Odłożyłam kawałek pizzy, straciłam apetyt. Kristen zbliżyła się do mnie i przytuliła. To była pierwsza "poważna" rozmowa z nią i to od razu rzucona na głęboką wodę. Nienawidziłam, kiedy ktoś poruszał temat Matta. W mojej głowie pojawiły się setki obrazów z przeszłości, starałam się skupić na czymś innym.
- Chce, tylko żebyś wiedziała, że bardzo się ciesze z twojego szczęścia. Zasługujesz na to.
- A ja się cieszę, że stara Kristen wróciła.
Skąd taka nagła zmiana w niej? Cóż za nagły zwrot sytuacji, jednego przyjaciela ot, tak straciłam, drugiego odzyskałam.
- Właściwie to też muszę ci opowiedzieć o pewnym chłopaku...- odparła.
Szeroko uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny, a chwilę później nasz wzrok powędrował w kierunku drzwi, do których ktoś właśnie pukał.
- Oho! Przygotuj się teraz na spotkanie z tym psycholem, o którym ci tyle mówiłam- powiedziałam szeptem i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała osoba, której się spodziewałam. Chłopak trzymał sportową torbę w dłoni.
- To, co jedziemy?- spytał, przytulając mnie.
- Umm tak, ale muszę się jeszcze spakować. Wejdź, chciałabym ci kogoś przedstawić.
Brunet zostawił torbę w korytarzu i wszedł do salonu, jego oczom ukazała się dziewczyna, która była nim najwyraźniej zahipnotyzowana.
- Cześć, jestem Lukas- odparł ze śmiechem, wyrywając ją z transu.
- Yyy hej, Kristen, znaczy mam na imie Kristen- odpowiedziała, łapiąc się za włosy.
Zaśmiałam się głośno zauważając ten odruch, robiła tak tylko wtedy kiedy ktoś jej się spodobał i gdy była zakłopotana. Siedzieliśmy przez chwilę na kanapie, blondynka zadawała chłopakowi mnóstwo pytań.
- Ja już was zostawiam samych, miło było cię poznać Lukas- uśmiechnęła się i skierowała do drzwi.
Zauważając jej spojrzenie znaczące "musze ci coś powiedzieć", wyszłam z nią przed dom.
- Omg, on jest boski! Jak ty go.. ohh czuje, że do siebie pasujecie. Trzymam za was kciuki kochana- cmoknęła mnie w policzek i poszła.
Wróciłam uśmiechnięta od ucha do ucha i radośnie powiedziałam:
- No to lecimy na basen!
Poszliśmy do mojego pokoju, spakowałam strój kąpielowy, ręcznik oraz żel pod prysznic do torebki. Miałam już schodzić na dół, ale cofnęłam się do pokoju Michaela i spakowałam jego kąpielówki i ręcznik.
***
Zatrzymaliśmy się przed domem Adeline.
- Mam wejść z tobą? - spytał spokojnie Lukas.
- Jak chcesz, ale lepiej dla ciebie jakbyś jednak odwiedził Adel- dodałam z uśmieszkiem.
Zapukałam do drzwi, otworzyła je wysoka blondynka wyraźnie zdziwiona. Przecież wiedziała, że jedziemy na basen, dzwoniłam do niej.
- Ooo przyjechałeś!- odparła z entuzjazmem Adeline, ściskając bruneta stojącego za mną.
No super. Czy musi go uwielbiać każda kobieta dookoła niego? Po chwili kobieta pocałowała mnie w policzek i pokierowała do salonu. Michael podbiegł do mnie i rzucił mi się w ramiona.
- Saraaaaah! Tęskniłem.
- Ja też słonko. Co robiłeś ciekawego?
- Bawiliśmy się z Isaacem i Codym. Byliśmy z ciocią w kinie i..
Nagle podbiegło do nas z krzykiem dwóch chłopców, w rękach mieli plastikowe miecze. Ahh zapomniałam o moich kuzynach, którzy byli w wieku mojego brata. Przywitałam się z nimi i pobiegli dalej, wrzeszcząc na cały dom.
- No widzę, że jesteś w raju- powiedziałam do Adel ze śmiechem.
Uwielbiała dzieci, ale niestety nie miała jeszcze swoich. Była z tego rodzaju kobiet, które muszą mieć wszystko idealnie ułożone w życiu. Dobra praca, duży dom, mąż- no i właśnie tu jest problem.
Kiedy wszyscy byliśmy już uszykowani i staliśmy za drzwiami żegnając się z Adeline, ta nagle odparła:
- Ale wy do siebie pasujecie- wpatrując się w nas z uśmiechem.
Czy to dlatego, że stoimy koło siebie z dzieckiem?
- Ciociu proszę cię..- burknęłam zawstydzona.
- Tylko nie ciociu! No dobra idźcie już! Jak wrócicie to musisz zadzwonić do rodziców, bo pytali o ciebie.
- Dobrze!- krzyknęłam, wsiadając do samochodu.
Spojrzałam dyskretnie na bruneta, który odpalał auto. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Co cię tak śmieszy?- spytałam.
- Nawet ona uważa, że do siebie pasujemy- popatrzył na mnie.
- Powiedziałaby tak niezależnie od tego, z jakim chłopakiem bym stała. Po prostu się cieszy.
- Że w końcu ktoś z tobą wytrzymuje?- towarzyszył mu szelmowski uśmieszek.
Już miałam mu coś opowiedzieć, ale wyprzedził mnie Michael.
- No jedźmy już!- krzyknął z tyłu- gorzej niż z rodzicami- mamrotał pod nosem.
***
Stoję w przebieralni przebrana już w strój kąpielowy. Nie wiem czemu, trochę się wstydzę, nie sądziłam, że tak będzie. Gdyby to nie był on... to pewnie nie byłoby problemu, przecież przed Alexem się nie wstydziłam. Wcale nie chodzi tu o moje ciało, bo uważam, że jest w porządku.
- Hej, żyjesz jeszcze?! Co tak długo?- krzyknął Lukas.
Dobra muszę wyjść, przecież tu nie zostanę. Otworzyłam drzwi i pierwsze na co zwróciłam uwagę to wyrzeźbiona klatka piersiowa. Zjechałam wzrokiem w dół, idealnie uformowany sześciopak i mięśnie skośnie brzucha w kształcie litery "V". Woah, jak tu się skupić?
Chłopak odchrząknął i dodał:
- Też dobrze wyglądasz- wędrując wzrokiem po moim ciele. Wystawił rękę w prawą stronę, sygnalizując bym przeszła. Czułam się niezręcznie, idąc przed nim, wiedziałam, na co patrzy. Michael szedł przede mną.
Ciągle się wygłupialiśmy i pluskaliśmy jak małe dzieci. Myślę, że nawet mój brat zachowywał się dojrzalej od nas. Całą godzinę Mike biegał za Lukasem, który co chwile wymyślał nowe zabawy. Miło było patrzeć, jak nie znika im uśmiech z twarzy.
Po basenie udaliśmy się do pizzerii, bo umieraliśmy z głodu. Czekając na posiłek, postanowiłam zadzwonić do rodziców. Mama upewniła się, że wszystko jest w porządku i zakończyliśmy rozmowę. W tym samym momencie podeszła kelnerka z naszą pizzą.
- Proszę i życzę smacznego- odparła, wpatrując się w bruneta i uśmiechając zalotnie.
Całkiem przez "przypadek" nadepnęłam jej na stopę.
- Oj bardzo przepraszam.
Dziewczyna zmierzyła mnie, uniosła głowę i odeszła.
- Zazdrość?- zapytał Lukas, podnosząc lewą brew.
- Przypadek- odpowiedziałam, przechylając lekko głowę i uśmiechając się niewinnie.
- Jak wy ze sobą wytrzymujecie? - zapytał Mike, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
Chwilę później przyłapałam się na wpatrywaniu w chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Całe szczęście, że był zajęty pomocą mojemu bratu w pokrojeniu pizzy.
Podziwiałam dokładnie każdy szczegół jego twarzy, był taki perfekcyjny. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz