piątek, 20 maja 2016

Chapter 8.

 Po śniadaniu spakowaliśmy rzeczy, pożegnaliśmy się z rodziną i wróciliśmy do domu. Gdy tylko wróciłam, wstawiłam pranie, zrobiłam sobie maseczkę, a następnie zadzwoniłam do Kristen. Trochę nadrobiłyśmy ten długi czas, kiedy się nie widzieliśmy. Zmyłam białą maź z mojej twarzy i nałożyłam trochę kremu. Korzystając z ładnej pogody i ilości energii, którą miałam dziś w sobie, poszłam biegać. Nie mogłam nigdzie znaleźć słuchawek, musiały się gdzieś zapodziać przy wypakowywaniu. Wyszłam z domu i zaczęłam wolnym biegiem. Po około 15 minutach usłyszałam za sobą:
- Sarah?
Od razu rozpoznałam ten głos, ale biegłam przed siebie. Nie chciałam, żeby mnie widział taką zmęczoną.
- Nie udawaj, że mnie nie słyszysz- powiedział brunet i zaczął za mną biec.
Zatrzymałam się, a on akurat stanął obok mnie.
- Jak było u cioci?- zapytał jakby nigdy nic.
- Dobrze- odpowiedziałam oschle, nie wiedząc, jak powinnam się zachowywać po ostatniej rozmowie.
- Głupio wczoraj wyszło...- jak dobrze, że zaczął ten temat- Dasz się zabrać dzisiaj na lody w ramach rekompensaty?
- Myślę, że raczej tak, muszę wrócić do domu, przebrać się i wykąpać.
- Pomóc ci w którejkolwiek z tych czynności?- dodał z łobuzerskim uśmieszkiem, który swoją drogą bardzo mi się podobał.
- Jakoś od 4 roku życia sama doskonale sobie z tym radzę, ale możesz mnie odprowadzić.
- Okej, ładnie wyglądasz tak poza tym- wyznał, patrząc mi prosto w oczy.
- No więcej sarkazmu kolego, spokojnie przyjmę to na klatę- zażartowałam, a chłopak roześmiał się.
- Inna dziewczyna po prostu by podziękowała, chociaż mało jaka ma szansę usłyszeć komplement z moich ust.
Muszę przyznać, że świetnie radzi sobie z flirtowaniem, samym uśmiechem zdobyłby serce nie jednej kobiety.
Lukas dotrzymał mi towarzystwa w drodze do domu.
- Chcesz wejść?- zapytałam, nie przemyślałam tego. Moi rodzice zrobią mi takie przesłuchanie, jeśli z nim przyjdę.
- I tak pewnie będziesz się długo szykować, więc ja skoczę do sklepu i do domu jeszcze na chwile.
Uff, całe szczęście. Już w progu ściągnęłam buty i poszłam do kuchni w celu zjedzenia czegoś na szybko. W drugiej kolejności poszłam do łazienki, wykąpałam się i umyłam zęby. Owinięta w szlafrok podeszłam do szafy i wybrałam jasne spodenki oraz niebieską koszulę w kratkę. Wróciłam do mojego ulubionego pomieszczenia zwanego łazienką, stanęłam przy lustrze i zaczęłam się malować. Usłyszałam piosenkę The Neighbourhood- R.I.P
 więc zaczęłam ją  śpiewać na głos , po chwili jednak zorientowałam się, że przecież ktoś do mnie dzwoni. Nie zdążyłam odebrać i na ekranie pojawił się komunikat: " Masz 4 nieodebrane połączenia od Ten przystojniak, za którym szaleje :*". Zmieniłam mu nazwę i po chwili przyszła wiadomość:

Od: Jakiś świr:/ 
Grasz niedostępną? Nie pozbędziesz się mnie tak łatwo, stoję pod twoim domem kochana. 

Widzę, że nowa nazwa jak najbardziej pasuje. Podbiegłam do biurka, wyciągnęłam kartkę A4 i mazak. Po skończeniu mojego dzieła przykleiłam go do drzwi balkonowych odwrotną stroną. Oznajmiłam rodzicom, że wrócę jakoś o 21:00, włożyłam buty, złapałam w ręce bluzę i wyszłam. Podeszłam do Lukasa, stanęłam obok niego i razem wpatrywaliśmy się w kartkę, którą przykleiłam do szyby. Widniał na niej napis "Odwal się psycholu", jestem pod wrażeniem swojej kreatywności...

- Auć- odparł, robiąc smutną minę.

- Przeżyjesz, to co idziemy?- rzuciłam, robiąc kilka kroków, zanim dokończyłam pytanie.

- A jaka delikatna i kochana- burknął z nutką sarkazmu w głosie.

***

Siedzieliśmy na ławce w parku i zajadaliśmy się pysznymi waniliowymi lodami. Było naprawdę miło, cisze przerywały śpiewy ptaków.

- To, co robiłeś, kiedy mnie nie było?

- Spotykałem się z inną dziewczyną, którą tu poznałem.

Nie mogłam rozpoznać czy mówi to na żarty, czy na poważnie. Uśmiechnęłam się niepewnie. Nie chciałam, żeby było widać po mnie, że się tym przejęłam, bo nie powinnam. Jednak chyba nie do końca mi to wyszło, bo jestem osobą, której trudno jest zamaskować emocje.

- Tylko żartowałem, chciałem sprawdzić twoją reakcję.

Powtarzałam w myślach to zdanie ze sto razy. Nagle poczułam jego ręce obejmujące moje ciało. Zdziwiłam się, jednak było to przyjemne uczucie, chciałabym zatrzymać czas i nacieszyć się tą chwilą. Pierwszy raz czyiś uścisk wywołał u mnie takie uczucia.

- Cześć Sarah- na te słowa oboje odwróciliśmy się, a brunet wypuścił mnie z objęcia- nie krępujcie się, nie chciałem wam przeszkodzić.

Znam Alexa bardzo długo, ale uwierzcie mi, że jeszcze nigdy nie widziałam w jego oczach takiej złości.

Blondyn pocałował mnie w policzek na powitanie. Dyskretnie spojrzałam na Lukasa, miał zaciśniętą szczękę, a jego żuchwa się poruszyła.

- To jest Alex- powiedziałam, wskazując na niebieskookiego- Alex to jest...mój znajomy Lukas.

- Skąd się znacie?- spytał blondyn, podając rękę Lukasowi.

- Poznaliśmy się na plaży.

- Romantycznie- odparł impertynencko, patrząc na mnie.

Zapadła niezręczna cisza, spuściłam wzrok w dół. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę w takiej chorej sytuacji.

- My już musimy iść- rzucił brunet, musiał zauważyć moje zażenowanie.- Miło było poznać- rzucił przez ramię.

Czuje, że zaraz wzrok Alexa wypali w moim ciele dziurę. Wiem, że musiało go to bardzo zdenerwować.

- A więc to pewnie był ten przyjaciel, taa? -spytał kładąc nacisk na słowo "ten".

- Yhm, przepraszam cię za tą sytuację, nie sądziłam, że go tam spotkamy.

- Nie musisz przepraszać, teraz będę wiedział z kim mam do czynienia.

***

Chłopak odprowadził mnie do domu, stanęliśmy na wprost siebie.

Nie mogłam oderwać wzroku od jego czekoladowych oczu. Zbliżył się do mnie i dłonią objął mój policzek. Delikatnie przejechał kciukiem po moich ustach. Zrobiło się gorąco, moje serce zaczęło znacznie szybciej bić.

- Do zobaczenia Sarah- powiedział, przygryzając usta, jakby się powstrzymywał i odszedł.

Co do cholery?! Od razu wchodząc do domu, usłyszałam głos taty.

- Sarah możesz przyjść na chwile? Musimy pogadać.

No to mam przerąbane. Pewnie widzieli mnie i Lukasa pod domem.

- Tak?- spytałam, udając, że nie wiem, o co chodzi.

- Ja i mama mamy wyjazd służbowy -odetchnęłam z ulgą- w następną sobotę wyjeżdżamy, nie będzie nas 2 tygodnie - nie mogłam powstrzymać uśmiechu. -Gadaliśmy już z ciocią Adeline i pojedziesz na ten czas z Michaelem do niej - no to by było na tyle z radości.

- Muszę?

- Tak, musisz.

Dzisiaj mamy poniedziałek, więc zostało 12 dni do wyjazdu rodziców.

Poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Adel. Po 30 minutach rozmowy w końcu się pożegnałyśmy.

Wiedziałam, że tak będzie, opowiedziałam jej co się wydarzyło dzisiaj i spytałam czy byłaby możliwość, żebym została w domu. Oczywiście można było się spodziewać tylko jednej odpowiedzi - "No pewnie! Korzystaj z życia dziewczyno! Nic a nic nie powiem."

Naszykowana już do spania, leżałam w łóżku i analizowałam od początku dzisiejszy dzień. Zatrzymałam się na momencie w parku i skupiłam się na słowach " Tylko żartowałem, chciałem sprawdzić twoją reakcję.". O co mu chodziło? Czemu chciał wiedzieć jak zareaguje. Na dodatek pocałunek, do którego nie doszło...  

środa, 18 maja 2016

Chapter 13.

Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się na łóżku, po chwili uświadomiłam sobie, że musiałam zasnąć przytulona do Lukasa. Obejrzałam się w prawo, ale nie było go tam. Wstałam i zeszłam na dół, do kuchni. Miałam na sobie ciuchy z wczoraj, co w pewnym stopniu mnie ucieszyło, najwidoczniej chłopak nie wpadł na pomysł, żeby przebrać mnie w piżamę. Gdy stałam już w progu salonu, szeroko się uśmiechnęłam, to co zobaczyłam było jednym z najsłodszych widoków świata, przynajmniej mojego świata.

Wyglądał tak uroczo, nie miałabym serca, gdybym go obudziła. Moje zaufanie do niego zdecydowanie wzrosło jeszcze bardziej. Postanowiłam zrobić na śniadanie jajecznicę, każdy ruch wykonywałam bardzo ostrożnie, by nie hałasować. Gdy już wszystko było gotowe, jak na zawołanie Lukas się obudził.
- Dzień dobry!- powiedziałam, najbardziej uroczo jak tylko umiałam.
- Cześć- odpowiedział i mruknął, napinając mięśnie- Chyba mógłbym wpadać do ciebie na noc częściej, jeśli obiecałabyś robić mi codziennie śniadanie- uśmiechnął się i przejechał ręką po potarganych włosach.
Nawet kiedy ledwo co wstał, wyglądał seksownie. Usiedliśmy przy stole i zjedliśmy wspólnie śniadanie.
- Ymm, chciałabym cię przeprosić za wczoraj- zauważając sposób, w jaki brunet uniósł brwi, kontynuowałam- za to, że płakałam i zasnęłam. I chciałabym zarazem podziękować...
- Nie przepraszaj mnie, to tak jakbyś przepraszała mnie za to, że jesteś człowiekiem- przerwał mi.
- Więc chciałabym ci tylko podziękować- chłopak kiwnął głową na znak, że nie wie, o co mi chodzi- no wiesz, nie każdy wybrałby niewygodną kanapę w salonie.

- Tylko dlatego, że leciał fajny film- odparł.

Wywróciłam oczami i wiedząc, że żartuje, zaczęłam się śmiać, a on wraz ze mną.
Po obejrzeniu jakiegoś tak naprawdę bezsensownego filmu, którego ciągle krytykowaliśmy, ale jednak chcieliśmy oglądać, Lukas zapytał mnie:
- Sarah miałbym małą prośbę, mógłbym skorzystać z twojego telefonu? Muszę do kogoś zadzwonić, a mój telefon się zaciął i odmawia posłuszeństwa.
- Jasne, jest na biurku w moim pokoju.
Po chwili postanowiłam dołączyć do chłopaka i poszłam do pokoju, zanim tam dotarłam, usłyszałam przypadkiem kawałek rozmowy:



- Nie wiem, kiedy wracam. Nie, jeszcze nic nie wie, chce poczekać na właściwy moment. Dobra ja muszę kończyć, kocham cię.

Lukas wyszedł z pokoju i wpadł prosto na mnie. Zaczerwieniłam się, chyba dlatego, że zostałam przyłapana na podsłuchiwaniu.
- Z kim rozmawiałeś?- rzuciłam prosto z mostu, byłam strasznie tego ciekawa.
- Z ciocią- odpowiedział z uśmiechem.
- Z ciocią?- zacisnęłam usta w wąską linię i się odwróciłam.
Brunet złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie.
- Widzę, że zaczynasz robić się o mnie zazdrosna i wiesz co- nachylił się i wyszeptał mi do ucha- podoba mi się to.
Przeszedł mnie delikatny dreszcz, przeraża mnie sposób, w jaki sprawia, że moje serce zaczyna szybciej bić. Lukas opowiedział mi o swojej cioci, o tym, że to ona się nim opiekuje i o tym, że oprócz niej nikogo nie ma. Nie mówił nic więcej, nie chciałam się dopytywać, domyślam się, że to trudny dla niego temat. Po naszej rozmowie chłopak wrócił do swojego domu. Ja postanowiłam pobiegać, a kiedy wróciłam i nazbierałam siły zrobiłam trening cardio. Zadzwoniła do mnie Kristen z propozycją spotkania, nie mogłam jej odmówić, w końcu długo się nie widziałyśmy. Wykąpałam się i poszłam na plaże, gdzie byłyśmy umówione. Blondynka opowiedziała mi o chłopaku, którego poznała w Miami. Pierwszy raz Kristen opowiadała o kimkolwiek z taką radością, chyba jej się spodobał. Wydaje mi się, że to on miał taki duży wpływ na jej zmianę. Niespodziewanie temat przerzucił się na mojego nowego znajomego. Im dłużej z nią rozmawiałam i im dłużej słuchałam tego, co zrobiłaby Kristen, gdyby to do niej zagadał, tym bardziej się nakręcałam. Sprzyjająca pogoda sprawiła, że straciłyśmy poczucie czasu. Pożegnałam się z dziewczyną i wróciłam wolnym krokiem do domu. Gdy się wykąpałam i położyłam do łóżka, naszły mnie filozoficzne myśli, które od jakiegoś czasu zbyt często się pojawiają. Coraz bardziej podobał mi się Lukas, a ja już nic nie mogłam zrobić, za późno. Byłam pewna, że stworzyłam własną receptę na rozczarowanie, którą było odtrącanie wszystkich dookoła. Tak mi się tylko wydawało, nie da się uniknąć zakochania. Może w tym momencie "zakochanie" to za wielkie słowo, może nie, sama nie wiem. Wiem, że nie traktuje już Lukasa jako zwykłego kolegę, nie wiem tylko, jak wygląda to z jego strony. Obawiam się tego, że pokocham go tak, że nikt inny nie będzie w stanie dać mi takiego szczęścia, jakie daje mi on. Obawiam się tego, że zaangażuje się w to i okaże się, że jestem jedną z wielu, które nie mają dla niego znaczenia. Obawiam się zakochania się do tego stopnia, że stało to się moją fobią. Czy mógłby mi zrobić takie świństwo? Czy mógłby się mną tylko bawić? Z całego serca chce wierzyć w to, że taki nie jest. Jako jedyny zaimponował mi swoim charakterem. Jest zabawny, ale wie, kiedy powinien być poważny. Jest słodki, ale doskonale wie, kiedy wykorzystać swoją seksowną stronę. Jest tajemniczy i to najbardziej w nim lubię. Odwróciłam się na drugą stronę i wtuliłam w poduszkę. Przypomniałam sobie wczorajszy wieczór, chciałabym zasypiać i budzić się koło niego codziennie.   




























środa, 11 maja 2016

Chapter 12.

- Tak, tak. Do rodziców już dzwoniłam, nic sie nie wyda. Jeszcze raz ci dziękuję, jesteś kochana!- powiedziałam do Adel.
- Dobra to jedźcie, ale masz się odzywać. A ty- wskazała palcem na chłopaka obok mnie- ty masz się nią zająć!
- Spokojnie, zajmę się, zajmę- objął mnie i odpowiedział z szerokim uśmiechem.
Uściskałam na pożegnanie braciszka i poczochrałam go po włosach. Ku mojemu zdziwieniu podszedł do Lukasa i się do niego przytulił. Nigdy tak nie robi.
- Miałeś rację, jesteś lepszy od Alex'a.
- Ojeeej- podsumowała blondynka.
Sama przyznam, że to było urocze. Teraz zdobył sympatie 3/5 moich rówieśników. Jeszcze tylko rodzice, ale im trudno dogodzić więc sądzę, że nawet mu się nie uda. Brunet uściskał chłopca i otworzył mi drzwi. Wyszliśmy z domu i podążaliśmy w kierunku samochodu. Zrobiło się chłodno i zaczęło padać więc stwierdziliśmy, że jedziemy prosto do mnie. W połowie drogi włączyłam radio. Zaczęła się nowa piosenka, którą od razu przełączyłam. Tym razem to Lukas złapał mnie za rękę i cofnął piosenkę. James Arthur - Always
Wbiłam wzrok w jego oczy, a on uśmiechnął się tak jak jeszcze nigdy. Przypominał mi tym kogoś, o kim chciałam zapomnieć przez całe życie. Wsłuchałam się w tekst piosenki, była strasznie wzruszająca. Skierowałam wzrok na bruneta, który zaczął śpiewać do muzyki.

Jesteś warta więcej niż ktokolwiek
Kogo do tej pory spotkałem
Kiedy na ciebie patrzę
Jestem zachwycony
I jestem tutaj, żeby zapewnić,
Że jestem tym, który cię ogrzeje
I będę na ciebie patrzył i się uśmiechał
I powiem ci, 
Że jesteś wszystkim- spojrzał mi prosto w oczy i kontynuował.

Czego pragnąłem, czego potrzebowałem
I nie chcę, żebyś odeszła
Kochanie mam nadzieję, że zostaniesz tu na zawsze 
Kochanie jesteś bezpieczna,
Nie musisz uciekać
Przysięgam, że będę cię chronił 
Każdego dnia

W tym momencie wszystkie emocje wybuchły i tylko łzy przyniosły mi ukojenie. Moja klatka piersiowa zaczęła chaotycznie unosić się i opadać. Zamknęłam oczy i mocno przygryzłam usta, chciałam opanować emocje, ale nie mogłam.  
- Ej co jest?- spytał zatroskany.
Długo zastanawiałam się czy wytłumaczyć mu z jakiego powodu płaczę. Nie chcę tego ukrywać, sam mówił mi, że lepiej wyjaśnić pewne sprawy od razu niż dusić je w sobie. 
- Chodzi o to, że się boje...
Samochód zatrzymał się pod moim domem, nawet nie zwróciłam uwagi na to jak szybko dojechaliśmy. Lukas zacisnął szczękę tak, że jego żuchwa była teraz widoczna.
- Boję się, bo zaczynam cię lubić tak jak jeszcze nigdy nikogo nie polubiłam. To dziwne bo znam cię tak krótko, sama nie wiem jakim sposobem udało ci się mnie do siebie przekonać. Boję się tego, że się zakocham. Po prostu już kiedyś ktoś mnie zranił i nie chce by to się powtórzyło. Nie chcę cierpieć. 









- Hej, popatrz na mnie.












Złapał mnie delikatnie za brodę i unosząc moją twarz skierował ją w swoją stronę. Jego wzrok był przepełniony smutkiem i współczuciem. 
- Obiecuję, że nigdy cię nie zranię, nigdy rozumiesz?


Skinęłam głową, otworzyłam drzwi samochodu i po prostu wyszłam. Kiedy tylko minęłam próg, zamknęłam drzwi i oparłam się o nie. Spuściłam głowę i odetchnęłam głęboko. 
Taka właśnie jestem. Odpycham każdego dookoła siebie, nie pozwalam nikomu mnie lepiej poznać. A kiedy w końcu znalazł się kogoś wyjątkowy to zwyczajnie uciekam. Ukrywam uczucia i oszukuje sama siebie. Tak naprawdę uciekam jedynie przed miłością. Filofobia?

Zsunęłam się po drzwiach i usiadłam pod nimi. Skuliłam się obejmując swoje nogi rękoma i zaczęłam płakać. Nagle usłyszałam skruszony głos po drugiej stronie.
- Sarah proszę wpuść mnie.
Nie odpowiadając wstałam i otworzyłam powoli drzwi. Chłopak spojrzał z żalem w moje zapłakane oczy i z całej siły przytulił. Czułam się taka bezpieczna w jego objęciach, zamknęłam oczy delektując się tą chwilą.
- Teraz wszystko będzie dobrze- wyszeptał.
Kiedy zawładnęłam emocjami oderwałam się delikatnie od jego klatki piersiowej i poszłam do kuchni, kiedy tam dotarłam oparłam się o blat stołu. Wzięłam głęboki wdech, zamknęłam oczy i przejechałam rękoma po głowie.
- To co, może zostaniesz? Zrobię herbatkę i naleśniki- odparłam wymuszając uśmiech.- Chyba, że nie chcesz, zrozumiem. To znaczy, w takiej sytuacji... Nie chce brać cię na litość. 
Brunet podszedł do kuchenki, złapał za srebrny czajnik następnie nalał do niego wody i wstawił na palnik.
- Gdybym tego nie chciał- przerwał na chwilę- już dawno by mnie tu nie było.
Po zjedzeniu naszego ulubionego posiłku udaliśmy się do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku trzymając w dłoniach kubek z karmelową herbatą. Lukas natomiast podszedł do białej szafki i sięgnął po coś z górnej półki. Dopiero, gdy się odwrócił dostrzegłam, że trzyma w ręce moje pudełko wspomnień. 
- Co to?- spytał.
- Trzymam tam wszystkie zdjęcia i rzeczy, które mi o czymś przypominają.
- Nie bez powodu postawione tak wysoko, że nawet ja ledwo dosięgnęłam- uśmiechnął się i gdy już miał odłożyć pudełko na swoje miejsce, przerwałam mu.
- Możemy pooglądać, dawno tam nie zaglądałam.
Chłopak usiadł obok mnie i wręczył przedmiot. Pierwszą rzeczą, która była na wierzchu to medal.
- Złoto, za co?
- Trenowałam kiedyś uni hokeja.
Następnie wyciągnęłam kilka zdjęć z wycieczki z Nowego Jorku, bilety z kina, muszelki, karteczki z cytatami i całą masę innych małych rzeczy, z którymi wiąże się jakieś wspomnienie. Czułam na sobie wzrok bruneta, który z zainteresowaniem słuchał moich opowieści. 











Gdy sięgnęłam po następne pamiątki moja ręka dotknęła dna. Spojrzałam więc na pudełko, został w nim tylko malutki pluszowy miś i ramka ze zdjęciami.
Na ten widok automatycznie zamarłam. Od tego wszystko się zaczęło, to wtedy zamknęłam się w sobie. Po moim policzku spływały łzy, jedna za drugą. Chyba dosyć długo musiałam wpatrywać się w te zdjęcia, ponieważ w pewnym momencie Lukas objął mnie jedną dłonią, a drugą zamknął pudełko. Chciałam mu opowiedzieć o tym co się wtedy stało, naprawdę chciałam, jednak nie mogłam. Coś stale mnie blokowało kiedy sobie o tym przypominałam. Spojrzałam na bruneta, który czule mnie przytulał do siebie, w jego oczach widziałam złość, smutek i żal. 
Nie rozumiałam dlaczego jest zły.
- Nie musisz nic mówić- odparł i zapadła cisza.
Zdecydowanie był to dzień pełny wrażeń, tym razem tych złych. Oparłam głowę na klatce piersiowej chłopaka i mocno go uścisnęłam. Wtedy uświadomiłam sobie, że już nie jest mi taki obojętny. Może to dziwne, bo nie znamy się jakoś wyjątkowo długo, ale nie oszukam siebie, nie tym razem.





























































czwartek, 5 maja 2016

Chapter 11.

Pierwszą myślą tuż po przebudzeniu był Lukas. Leżałam, dokładnie przypominając sobie wczorajszą sytuację, co spowodowało uśmiech na mojej twarzy. Dla mnie zdecydowanie to coś oznacza, nie wiem tylko jakie nastawienie ma do tego Lukas. Jak mam się zachowywać po tym wszystkim? Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko pobiegłam do łazienki, by chociaż trochę się ogarnąć. Po chwili zbiegłam na dół, stanęłam przed drzwiami i powiedziałam:
- Po co tyle czekać, mogłeś wejść oknem.
Otworzyłam drzwi i ku mojemu zdziwieniu przede mną nie stał brunet, a szczupła blondynka.
- Kristeeeeeen!- krzyknęłam i rzuciłam jej się na szyję.
- Wybacz, że nie oknem, ale stwierdziłam, że bardziej przyzwoicie będzie wejść drzwiami- odparła, po chwili zaczynając się śmiać.
- Miałaś być przecież za 2 dni- powiedziałam zamykając drzwi za Kristen.
- Chciałam ci zrobić niespodziankę, dlatego skłamałam z terminem przyjazdu- odpowiedziała, siadając na kanapę- Czemu ty jeszcze w piżamie? Jest 13:00, zamawiam pizze, a ty zaczynasz mi opowiadać wszystko od początku i to ze szczegółami!- dodała i sięgnęła po telefon.
Po mojej długiej przemowie dziewczyna w końcu doszła do głosu.
- O mój Boże! Sarah! To ja wyjechałam do Miami, tyle nowych osób poznałam i nic mi się takiego nie przydarzyło, a ty zostałaś w naszym nudnym Trinidad i trafiłaś na takiego kolesia?!- odparła, zajadając się pizzą.
Wyglądało to przekomicznie, więc nie mogłam powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem.
- Póki co jest idealnie, właściwie znamy się tylko miesiąc, ale mam wrażenie, że znam go od dziecka. Tak krótki okres czasu wystarczyłbym mu zaufała, to dziwne.
- Szczerze to kiedy się o tym dowiedziałam, sama się zdziwiłam, bo wiem jak trudno komukolwiek do ciebie dotrzeć. Wydaje mi się, że to trochę przez..- spojrzałam jej w oczy- no wiesz.. myślę, że to przez Matt'a- spuściłam wzrok i przełknęłam ślinę- Przepraszam, że poruszam ten temat, ale moim zdaniem to miało duży wpływ na to, że teraz boisz się bliskości z kimś.
Odłożyłam kawałek pizzy, straciłam apetyt. Kristen zbliżyła się do mnie i przytuliła. To była pierwsza "poważna" rozmowa z nią i to od razu rzucona na głęboką wodę. Nienawidziłam, kiedy ktoś poruszał temat Matta. W mojej głowie pojawiły się setki obrazów z przeszłości, starałam się skupić na czymś innym.
- Chce, tylko żebyś wiedziała, że bardzo się ciesze z twojego szczęścia. Zasługujesz na to.
- A ja się cieszę, że stara Kristen wróciła.
Skąd taka nagła zmiana w niej? Cóż za nagły zwrot sytuacji, jednego przyjaciela ot, tak straciłam, drugiego odzyskałam.
- Właściwie to też muszę ci opowiedzieć o pewnym chłopaku...- odparła.
Szeroko uśmiechnęłam się w stronę dziewczyny, a chwilę później nasz wzrok powędrował w kierunku drzwi, do których ktoś właśnie pukał.
- Oho! Przygotuj się teraz na spotkanie z tym psycholem, o którym ci tyle mówiłam- powiedziałam szeptem i poszłam otworzyć. Za drzwiami stała osoba, której się spodziewałam. Chłopak trzymał sportową torbę w dłoni.
- To, co jedziemy?- spytał, przytulając mnie.
- Umm tak, ale muszę się jeszcze spakować. Wejdź, chciałabym ci kogoś przedstawić.
Brunet zostawił torbę w korytarzu i wszedł do salonu, jego oczom ukazała się dziewczyna, która była nim najwyraźniej zahipnotyzowana.
- Cześć, jestem Lukas- odparł ze śmiechem, wyrywając ją z transu.
- Yyy hej, Kristen, znaczy mam na imie Kristen- odpowiedziała, łapiąc się za włosy.
Zaśmiałam się głośno zauważając ten odruch, robiła tak tylko wtedy kiedy ktoś jej się spodobał i gdy była zakłopotana. Siedzieliśmy przez chwilę na kanapie, blondynka zadawała chłopakowi mnóstwo pytań.
- Ja już was zostawiam samych, miło było cię poznać Lukas- uśmiechnęła się i skierowała do drzwi.
Zauważając jej spojrzenie znaczące "musze ci coś powiedzieć", wyszłam z nią przed dom.
- Omg, on jest boski! Jak ty go.. ohh czuje, że do siebie pasujecie. Trzymam za was kciuki kochana- cmoknęła mnie w policzek i poszła.
Wróciłam uśmiechnięta od ucha do ucha i radośnie powiedziałam:
- No to lecimy na basen!
Poszliśmy do mojego pokoju, spakowałam strój kąpielowy, ręcznik oraz żel pod prysznic do torebki. Miałam już schodzić na dół, ale cofnęłam się do pokoju Michaela i spakowałam jego kąpielówki i ręcznik.
***
Zatrzymaliśmy się przed domem Adeline.
- Mam wejść z tobą? - spytał spokojnie Lukas.
- Jak chcesz, ale lepiej dla ciebie jakbyś jednak odwiedził Adel- dodałam z uśmieszkiem.
Zapukałam do drzwi, otworzyła je wysoka blondynka wyraźnie zdziwiona. Przecież wiedziała, że jedziemy na basen, dzwoniłam do niej.
- Ooo przyjechałeś!- odparła z entuzjazmem Adeline, ściskając bruneta stojącego za mną.
No super. Czy musi go uwielbiać każda kobieta dookoła niego? Po chwili kobieta pocałowała mnie w policzek i pokierowała do salonu. Michael podbiegł do mnie i rzucił mi się w ramiona.
- Saraaaaah! Tęskniłem.
- Ja też słonko. Co robiłeś ciekawego?
- Bawiliśmy się z Isaacem i Codym. Byliśmy z ciocią w kinie i..
Nagle podbiegło do nas z krzykiem dwóch chłopców, w rękach mieli plastikowe miecze. Ahh zapomniałam o moich kuzynach, którzy byli w wieku mojego brata. Przywitałam się z nimi i pobiegli dalej, wrzeszcząc na cały dom.
- No widzę, że jesteś w raju- powiedziałam do Adel ze śmiechem.
Uwielbiała dzieci, ale niestety nie miała jeszcze swoich. Była z tego rodzaju kobiet, które muszą mieć wszystko idealnie ułożone w życiu. Dobra praca, duży dom, mąż- no i właśnie tu jest problem.
Kiedy wszyscy byliśmy już uszykowani i staliśmy za drzwiami żegnając się z Adeline, ta nagle odparła:
- Ale wy do siebie pasujecie- wpatrując się w nas z uśmiechem.
Czy to dlatego, że stoimy koło siebie z dzieckiem?
- Ciociu proszę cię..- burknęłam zawstydzona.
- Tylko nie ciociu! No dobra idźcie już! Jak wrócicie to musisz zadzwonić do rodziców, bo pytali o ciebie.
- Dobrze!- krzyknęłam, wsiadając do samochodu.
Spojrzałam dyskretnie na bruneta, który odpalał auto. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
- Co cię tak śmieszy?- spytałam.
- Nawet ona uważa, że do siebie pasujemy- popatrzył na mnie.
- Powiedziałaby tak niezależnie od tego, z jakim chłopakiem bym stała. Po prostu się cieszy.
- Że w końcu ktoś z tobą wytrzymuje?- towarzyszył mu szelmowski uśmieszek.
Już miałam mu coś opowiedzieć, ale wyprzedził mnie Michael.
- No jedźmy już!- krzyknął z tyłu- gorzej niż z rodzicami- mamrotał pod nosem.
***
Stoję w przebieralni przebrana już w strój kąpielowy. Nie wiem czemu, trochę się wstydzę, nie sądziłam, że tak będzie. Gdyby to nie był on... to pewnie nie byłoby problemu, przecież przed Alexem się nie wstydziłam. Wcale nie chodzi tu o moje ciało, bo uważam, że jest w porządku.
- Hej, żyjesz jeszcze?! Co tak długo?- krzyknął Lukas.
Dobra muszę wyjść, przecież tu nie zostanę. Otworzyłam drzwi i pierwsze na co zwróciłam uwagę to wyrzeźbiona klatka piersiowa. Zjechałam wzrokiem w dół, idealnie uformowany sześciopak i mięśnie skośnie brzucha w kształcie litery "V". Woah, jak tu się skupić?
Chłopak odchrząknął i dodał:
- Też dobrze wyglądasz- wędrując wzrokiem po moim ciele. Wystawił rękę w prawą stronę, sygnalizując bym przeszła. Czułam się niezręcznie, idąc przed nim, wiedziałam, na co patrzy. Michael szedł przede mną.
Ciągle się wygłupialiśmy i pluskaliśmy jak małe dzieci. Myślę, że nawet mój brat zachowywał się dojrzalej od nas. Całą godzinę Mike biegał za Lukasem, który co chwile wymyślał nowe zabawy. Miło było patrzeć, jak nie znika im uśmiech z twarzy.
Po basenie udaliśmy się do pizzerii, bo umieraliśmy z głodu. Czekając na posiłek, postanowiłam zadzwonić do rodziców. Mama upewniła się, że wszystko jest w porządku i zakończyliśmy rozmowę. W tym samym momencie podeszła kelnerka z naszą pizzą.
- Proszę i życzę smacznego- odparła, wpatrując się w bruneta i uśmiechając zalotnie.
Całkiem przez "przypadek" nadepnęłam jej na stopę.
- Oj bardzo przepraszam.
Dziewczyna zmierzyła mnie, uniosła głowę i odeszła.
- Zazdrość?- zapytał Lukas, podnosząc lewą brew.
- Przypadek- odpowiedziałam, przechylając lekko głowę i uśmiechając się niewinnie.
- Jak wy ze sobą wytrzymujecie? - zapytał Mike, na co wybuchnęliśmy śmiechem.
Chwilę później przyłapałam się na wpatrywaniu w chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie. Całe szczęście, że był zajęty pomocą mojemu bratu w pokrojeniu pizzy.
Podziwiałam dokładnie każdy szczegół jego twarzy, był taki perfekcyjny. 



Chapter 10.

Od razu po przebudzeniu przeciągnęłam się w łóżku i usiadłam. Zauważyłam, że na biurku po prawej stronie stoi talerz z naleśnikami i kubek z kakao. Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół, nigdzie nie zastałam Lukasa. Ponownie przyszłam do pokoju, usiadłam na łóżku zajadając się naleśnikami i złapałam za telefon.

Do: Jakiś świr:/ 
Dziękuję za śniadanie to miłe z twojej strony, ale gdzie jesteś?

Po chwili przyszedł sms.

Od: Jakiś świr:/ 
Sarah jest 13:00... Nie chciałem cię budzić, spokojnie drzwi zamknięte, wyszedłem przez balkon ;D

Spojrzałam na godzinę, o kurcze, faktycznie 13:02. Tyle dnia zmarnowanego, ale w sumie dobrze mi z tym, przynajmniej się wyspałam. Po zjedzeniu naleśników poszłam się wykąpać. Ubrałam rzeczy kupione wczoraj. Szybko przejrzałam facebooka i tumblr'a. Kristen dodała kilka zdjęć z Miami, skomentowałam jedno z nich: Za dobrze ci tam, wracaj już :( Po chwili pojawiła się odpowiedź: Za 3 dni wracam! <3. Pomimo, że nasz kontakt się trochę zepsuł naprawdę za nią tęskniłam. Obejrzałam odcinek Pamiętników Wampirów i stwierdziłam, że zadzwonię do Alexa. Głupia sytuacja powstała między nami, ale 3 lata przyjaźni nie mogą iść na marne... mieliśmy utrzymywać kontakt.

- Helloo- nucę.
- Cześć- odpowiada krótko i stanowczo.
- Emm, pomyślałam, że może moglibyśmy się dzisiaj spotkać?
- Nie wiem czy to dobry pomysł Sarah..
- Pamiętasz naszą umowę?
- No dobra, to może w parku za 10 min?
- Okej.

Nie za fajnie wyglądała rozmowa, ale może kiedy się spotkamy zmieni swoje nastawienie. Wyszłam z domu od razu po rozmowie, postanowiłam pójść pieszo. Gdy już tam dotarłam on czekał na ławce, zawsze był przede mną. Przywitaliśmy się lekkim całusem w policzek i blondyn rozpoczął rozmowę:
- Chciałaś pogadać o czymś konkretnym?
- Nie, tak po prostu chciałam się spotkać.
Niebieskooki przytaknął jedynie głową.
- To co u ciebie?- spytałam spoglądając na niego.
Chłopak zaśmiał się tylko kpiąco i dodał:
- Sarah... rozumiem, że nie chcesz żeby nasza znajomość się zakończyła i ja też tego nie chcę. Tylko sama widzisz jak to teraz wygląda- popatrzył na mnie smutno.
- No tak, ale przecież nie zacznę cię teraz olewać i udawać, że cię nie znam.
- Nie oczekuję tego byś mnie olewała, ale może jak damy sobie czasu.. Wiem jak oklepanie to brzmi i co zazwyczaj z tego wychodzi, ale musze sobie to wszystko poukładać. Nie umiem teraz rozmawiać z tobą i się wygłupiać jak dawniej, bo mam tą cholerną świadomość, że nie odwzajemniasz moich uczuć.
- Alex...- zagryzłam dolną wargę i poczułam uderzającą we mnie falę smutku- już z tysiąc razy ci to mówiłam, ale powiem jeszcze raz. Uwielbiam cię, jesteś wspaniały, opiekuńczy, przystojny, inteligentny ale no.. nie mogę oszukać samej siebie i wmówić sobie, że cię kocham..
- Wiem, wiem. Poradzę sobie, nie z takimi problemami- wykonał przy tym słowie cudzysłów manualny- dawałem sobie radę.
Uśmiechnęłam się niepewnie. Siedzieliśmy tak w ciszy, w między czasie jeden z przechodniów spytał o drogę.
- A jak z tym chłopakiem?- spytał cicho z głową pochyloną w dół.


- Chodzi ci o Lukasa?- spytałam pomimo, że doskonale wiedziałam o kogo chodzi, chyba po to by mieć więcej czasu na zastanowienie się nad odpowiedzią.
- Taa.
- No więc jest tu na wakacje i..
- Wiesz, że nie chodzi mi o to- przerwał moją wypowiedź.
- Jesteśmy tylko znajomymi.
- Ale jest jedynym chłopakiem, oprócz mnie, z którym się spotykasz i cię nie denerwuje.
- No tak, ale nie zmienia to faktu, że póki co jesteśmy tylko znajomymi.
- Przyłapana- uśmiechnął się delikatnie, a gdy zauważył, że nie wiem o co mu chodzi dodał- "póki co".
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, nawet nie zorientowałam się, że to powiedziałam.
- Jeśli to ten, do którego coś poczujesz i będzie cię uszczęśliwiał.. to życzę wam wytrwałości i szczęścia- powiedział i spuścił głowę w dół.
- Dziękuję- odparłam niemalże szeptem.
- Chodź odprowadzę cię.
Wstaliśmy z ławki i wolnym krokiem zmierzaliśmy do mojego domu. Odprowadził mnie aż pod drzwi. To dziwne uczucie doskwierało mi do samego końca naszego spotkania. Chodzi mi o to dziwne uczucie, kiedy nie masz o czym rozmawiać z kimś, z kim kiedyś nie mogłeś przestać. Czuje się jakbym go nie znała, jakby był kompletnie inną osobą. Gdy położyłam się na łóżku czułam się smutna z tego powodu. Potrzebowałam rozmowy, w pierwszej kolejności pomyślałam o Lukasie. Nie podoba mi się to, za bardzo się przyzwyczajam do jego towarzystwa. Zadzwoniłam do Adel i spytałam o Michael'a, gdy wyczuła, że coś jest nie tak, opowiedziałam jej o Alexie. Po rozmowie otworzyłam laptopa i zaczęłam oglądać The 100. Gdy skończył się pierwszy odcinek odruchowo kliknęłam na następny, ale uświadomiłam sobie, że mam 18 lat- prawie 19 i wolny dom, a ja siedzę i oglądam seriale. Tym razem się nie powstrzymałam i zadzwoniłam do Lukasa, ale nie odbierał. Troszkę się zmartwiłam, bo był jedyną osobą, z którą miałam ochotę teraz spędzić czas. W takim razie poszłam do kuchni w celu zrobienia naleśników. W całym domu leciała piosenka
One Direction - Night Changes
Smażyłam naleśniki śpiewając na całe gardło piosenkę, gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach.

Drgnęłam lekko i odwróciłam twarz w prawo, pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego szeroki uśmiech. Chłopak obrócił mnie chaotycznie, złapał za rękę i zaczął tańczyć. Wszystko zaczęło się tak nagle, ale po chwili dostosowałam swoje ruchy do jego, na koniec obrócił mnie dookoła i nie zamierzanie wygięłam się do tyłu. Jego twarz znajdowała się tak blisko mojej, wpatrywał się w moje oczy i łobuzersko uśmiechnął. Stanęłam na nogi i śmiejąc się podeszłam do patelni.
- Co jest?- krzyknął po czym podszedł do telewizora i ściszył muzykę.
- No właśnie ty mi to wytłumacz. Spaliłam przez ciebie naleśnika- odparłam ze smutną miną.
- Najwyżej ja go zjem- zaśmiał się- Widziałem cię z Alexem i postanowiłem przyjść i cię rozchmurzyć. Widziałem, że dzwoniłaś ale byłem już w drodzę, no i zostawiłaś otwarte drzwi, a  przez ten hałas nie słyszałaś mojego pukania.
- Zjesz ze mną?
- Pewnie.
Siedzieliśmy przy stole delektując się naleśnikami z czekoladą oraz kakao.
- To jak było? Już wszystko dobrze między wami?
- Stwierdził, że potrzebuje trochę czasu, było strasznie niezręcznie. Całą drogę nie rozmawialiśmy- odpowiedziałam spuszczając wzrok.
- Mmm bardzo dobre te naleśniki- odparł masując się po brzuchu.

W głębi duszy dziękowałam mu za to, że celowo zmienił temat.
- A co byś powiedziała na wyjście do kina? Jakaś komedia?
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł.
- No i super- uśmiechnął się szarmancko.
Po zjedzeniu udałam się do pokoju, przebrałam i pomalowałam, w tym czasie Lukas posprzątał w kuchni.
- Nie musiałeś tego robić- powiedziałam widząc, że wszystko jest na swoim miejscu.
- Gdzieś usłyszałem, że dziewczyny na to lecą- puścił zalotne oczko.
- Ahh no tak, zapomniałam z kim mam do czynienia- zaśmiałam się, zamknęłam dom i wsiedliśmy do samochodu.
***
Wybraliśmy wspólnie film i był to dobry traf, bo już po 5 minutach płakaliśmy ze śmiechu. Po udanym seansie, który zdecydowanie poprawił mi humor, stwierdziliśmy, że się przejdziemy po centrum handlowym. Było dosyć późno, ale pomimo tego było sporo ludzi. Kupiliśmy kawę i usiedliśmy na ławce naprzeciw sklepu odzieżowego dla mężczyzn. Cały czas rozmawialiśmy o drobnych sprawach, nagle Lukas wstał i oznajmił, że idzie do toalety i zaraz wraca. Poczekałam na ławce dopijając kawę. Cały czas czułam na sobie wzrok nieznajomego chłopaka, który siedział w pobliżu. Postanowiłam się tym nie przejmować i rozglądałam się dookoła, gdy nagle usłyszałam obok siebie:
- Hej! Przepraszam, że przeszkadzam, ale musiałem podejść.
- O co chodzi?- spytałam.
- Chodzi o to, że bardzo mi się spodobałaś, jesteś tu sama?
- Właściwie to..- nie dokończyłam, bo ktoś zrobił to za mnie.
- To jest tu ze mną- odpowiedział Lukas i objął mnie- trochę się śpieszymy.
Jako że był ode mnie wyższy, spojrzałam w górę, a na mojej twarzy pojawił się grymas. Brunet uśmiechnął się, a w jego ciemnych brązowych oczach pojawiły się iskierki.
- Ahh, no to przepraszam- nieznajomy popatrzył na nas i odszedł, rzucając przez ramie- Masz szczęście stary.
Lukas uśmiechnął się pewnie i skierował nas w stronę sklepu.
- Co to było?- spytałam zaskoczona jego zachowaniem.
- No właśnie? Zostawić cię na minutę nie można bo wszędzie grasują na ciebie napaleni samce.
- Jednego jak poznałam to do dzisiaj za mną chodzi- rzuciłam na co razem się roześmialiśmy.
- Ale lubisz go i ci sie to podoba- wywróciłam oczami na ten tekst- Tak w ogóle to chciałem kupić jakąś bluzę.
Rozejrzałam się i dopiero zauważyłam, że jesteśmy w męskim sklepie. Moim oczom od razu rzuciła się bordowa bluza. Chłopak złapał za nią, ubrał na siebie i spytał:
- No i jak ci sie podoba? Wcale nie jak dres, prawda?

- Ani troszeczkę- uśmiechnęłam się, pomyślałam o tym jak słodko wygląda, nawet próbując zrobić groźną minę.
Brunet podszedł do kasy i zapłacił za zakupy. Byliśmy już trochę zmęczeni więc wróciliśmy do domu. W drodze powrotnej uzgodniliśmy, że na następny dzień pojedziemy na basen z moim braciszkiem.
- Gdzie jedziemy?- spytałam, kiedy zorientowałam się, że minęliśmy mój dom.
- Zobaczysz.
Po 2 minutach samochód zatrzymał się, wysiedliśmy i nie miałam pojęcia gdzie jesteśmy. Gdzieś w środku lasu, było strasznie ciemno.
- Dobra, teraz zaczynam się ciebie bać.
- Spokojnie- zaśmiał się- musimy trochę przejść na pieszo.
Przyznam, że trochę mnie to przeraziło. Była około 22:00, a on mnie wywiózł do lasu, może zbyt szybko mu zaufałam. Przecież ty go nie znasz Sarah! Po głowie krążyły mi czarne myśli. Nagle poczułam jego ciepłą dłoń, w którą złapał moją rękę.
- O matko! Ale masz lodowate ręce, czemu nie mówiłaś, że jest ci zimno?
- Nie jest mi zimno, mam tak od zawsze.
- Dobra, teraz idź za mną i zamknij oczy, ale nie podglądaj!
Po chwili zatrzymał się i odparł:
- Możesz już otworzyć- puszczając moją dłoń.
Gdy otworzyłam oczy, to co ujrzałam odebrało mi dech w piersi. Staliśmy na wzgórzu, w górze błyszczało tysiące gwiazd, a w dole światła miasta.
- Woaaah, niesamowite- powiedziałam nie odrywając wzroku od krajobrazu- Jak ty to znalazłeś?
- Chodziłem po różnych miejscach układając myśli, aż natknęłam się na to, teraz już wiesz co robię kiedy nie podglądam w nocy dziewczyn- zaśmiał się i wbił wzrok w moje usta.
Lukas podszedł bliżej, objął mnie od tyłu i oparł swoją głowę o moją. Poczułam się taka bezpieczna, a przede wszystkim szczęśliwa. Zamknęłam oczy. Chciałam, by ta chwila się nie kończyła. Chciałam jak najlepiej ją zapamiętać. Staliśmy tak pewien czas wtuleni w siebie.
- Lubię cię Sarah. Naprawdę cię polubiłem, jest w tobie coś takiego...co sprawia, że czuje się przy tobie szczęśliwy, czuje się sobą i czuje, że mnie dopełniasz.
Jego słowa sprawiły, że poczułam dziwne uczucie w brzuchu. Nie spodziewałam się tego.
- Nie wiem co powiedzieć, zaskoczyłeś mnie tym. Jeśli mam być szczera to towarzyszy mi podobne odczucie. Też cię lubię Lukas. Bardzo cię lubię- ostatnie zdanie powiedziałam niemal niesłyszalnie.
Odwiózł mnie do domu i pożegnał mocnym uściskiem. Już dopóki nie zasnęłam miałam uśmiech na twarzy. Wariuje przez tego chłopaka!